Tym drugim chłopakiem okazał się Conor. Patrzyliśmy się chwilę na siebie, gdy mama powiedziała.
- Sophio to jest Conor.
- Tak wiem.
- Znamy się. Conor
- oo a skąd.? Tom
- Dość długa historia. Conor
- Idę po swoje rzeczy do mnie do pokoju. Sophia
- Mhh teraz to jest też pokój Conora.
- Aa ja tylko biorę rzeczy i znikam. Sophia
- Pójdę z tobą. Conor
Ruszyliśmy schodami, po chwili byliśmy już na miejscu. Weszłam i doznałam szoku. Pokój był cały zmieniony. Nie było chłopaków na ścianach, pianina w kącie. Wszystko inne.
- Mam nadzieje że nie jesteś zła, że trochę tu zmieniłem.?
- Może trochę. Co ty tu w ogóle robisz.?
- Jak wiesz twój tata jest sławnym biznesmenem. Nasi tatusiowie się przyjaźnili. No i moi rodzice zanim zginęli w wypadku powiedzieli mu że do 21 roku życia mam mieszkać z nim.
- Jezu tak mi przykro. Nie wiedziałam nic.
- Dobra. Może buziaczek w policzek .? ^^ (Tak zrobił brwiami.)
- Sorry mam chłopaka.
- Nathan .?
- Tak.
- To moje gratulacje.
- Dzięki.
- A gdzie go zgubiłaś.?
- Tata poszedł zobaczyć czy się nadaje.
- A rozumiem próba naleweczki.
- hahah też przez to przechodziłeś.?
- No niestety tak.
- Czemu niestety.?
- Bo już do końca życia nie tknę nalewki. Miało byc kieliszeczek, a było kilkanaście kieliszeczków i inne dodatki.
Gdy to usłyszałam, szybko wybiegłam i ruszyłam w stronę gabinetu. Mama krzyknęła tylko: zawołaj wszystkich na obiad. Otworzyłam drzwi i ujrzałam mojego tatę i Nathana siedzących na kanapie. Nathan miał oczy jak 5 złoty. Ale tata się cieszył.
- Nathan dobrze się czujesz.?
- Tak.
- Dałem mu zasmakować naleweczki, a potem troszkę bimberku.
- Tato on zaraz padnie. A poza tym macie zejść na obiad.
- Obiad.? To która to jest godzina.?
- Prawie 15.00
- Dobrze już z chodzimy /spojrzałam się na niego z zaciekawioną i zmartwioną miną/ Zejdę o własnych siłach. Chyba aż tak źle ze mną nie jest.
- Polenizowałabym.
- Bardzo śmieszne, bardzo.
Wstali, miałam racje zakolibał się troszkę, ale potem trzymał fason. Zeszliśmy na dół, przy stole siedzieli już chłopacy. Nathan przywitał się z Tomem, a do Conora wysłał wymuszony uśmiech. Jedliśmy, opowiadając rodzicom co się działo, bądź dzieje u chłopaków. Wszyscy śmiali się co chwilę. Nathan z Conorem wysyłali sobie zabójcze spojrzenia. W końcu zauważył to Tom.
- Chłopaki coś się stało.?
- Nie a czemu pytasz.? Nathan
- Bo tacy oziębli dla siebie jesteście.
- A wiesz takie tam stare porachunki. Conor
- O to wyście znali się wcześniej.?
- No tak często spotykaliśmy się na koncertach, bądź klubach.
- Oo to Conor śpiewasz.?
- No tak, ostatnio nagrałem teledysk, wydałem płytę. Zresztą Sophia ostatnio tańczyła na moim koncercie. A przecież chłopacy też tam byli.
- Na prawdę.? Kochanie i my nic o tym nie wiemy.?
- Bo to było z zaskoczenia. Conor spytał się nas czy nie pomoglibyśmy mu gdyż jego tancerki się nie zjawiły.
- A że moja dziewczyna jest pomocna, to mu pomogła. Przy okazji pięknie tańcząc i układając choreografie.
Przy rozmawianiu obiad powoli dobiegł końca. Wtedy tata poszedł do gabinetu, po naleweczki i wino. Przyniósł to wszystko do salonu.
- My już lecimy, gdyż musimy jeszcze dojechać do rodziców Nathana i jeszcze tam chwilę posiedzieć.
- A właśnie póki pamiętam, miałem państwa zaprosić na kolacje w sobotę.
- O dziękujemy.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Mama zapakowała mi do jakiejś torby obiad chyba na rok. Nathan dostał bimber, dla siebie a dla rodziców bimber i wino. Wyszliśmy śmiejąc się z nich. Wsiedliśmy do samochodu, było już dawno po 18.00 W końcu dojechaliśmy na miejsce, trochę się stresowałam. Zauważył to Nathan.
- No nie mów ze się boisz.
- No boję.
- Ale czego. Przecież ty ich znasz.
- No tak, ale wiesz. Wtedy nie byłam twoją dziewczyną, tylko przyjaciółką.
- No i co. Zaakceptują cię zobaczysz, jak twoi mnie zaakceptowali to moi ciebie.
Pocałował mnie długo i namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie i wyszliśmy z auta. Podeszłam niepewnie do ich drzwi. Nathan nawet nie zapukał, po prostu otworzył drzwi. Wtedy usłyszeliśmy krzyk jego mamy.
- Harry chyba młodzi przyjechali bo drzwi się otworzyły.
- Taa mamo to my.
- O dzieci nareszcie jesteście. Już myśleliśmy ze zginęliście.
- Proszę to od rodziców./podałam mamie wino, a tacie bimber/
- Ohh na prawdę, nie trzeba było. I co przyjdą w sobotę .?
- Tak zgodzili się.
Wtedy usłyszeliśmy jak ktoś zbiega po schodach. Wtem w holu pojawiła się Jessica. Rzuciła się na mnie i zaczęła mnie przytulać.
- Ja wiedziałam że wy będziecie razem. Idziesz ze mną do klubu.?
- A gdzie przecież tu nie ma fajnych klubów.
- Jedziemy do Londynu.
- O nie nigdzie nie idziemy a ty Jess tym bardziej. Nathan
- Ty mi nie będziesz mówił czy ja mogę czy nie. Jessica
- Oczywiście że idę, Nathan też, a i przy okazji żeby się chłopakom nie nudziło to ich też weźmiemy.
- Spoko. Chodź idziemy na górę, pomożesz mi się ubrać.
Jess zabrała mnie do swojego pokoju. Gdy otworzyła mi szafę ilość jej trampek i różnych bluzek z nadrukami mnie zgniotła. Styl ubierania miała podobny do Nathana tylko że damski. Nie widziałam u niej żadnych obcasów. W mojej szafie jest ich pełno. Wtedy zajrzałam do środka i ujrzałam piękne buty na koturnie, chyba jedyne jakie miała. I to jeszcze w pudełku, nierozpakowane. Ściągnęłam je i podałam jej do ręki.
- O nie na pewno ich nie założę.
- Ale dlaczego one są zajebiste.
- Nie, nie lubię obcasów i koturn.
- Jak założysz trampki nigdzie z nami nie idziesz.
- Czy to szantaż.?
- Nie na razie tylko ostrzeżenie.
Ubrałam ją w to, następnie wymalowałam i uczesałam w koka. Zeszłyśmy na dół, tam wszyscy zerknęli w naszą stronę i zaczęli klaskać. Zdziwiłyśmy się trochę, chyba im się spodobało.
- Kochanie wyglądasz BOSKO w tych koturnach. Tata
- Dzięki na serio.
- Pewnie siostra.
- Dziękuje za twą zacną opinie.
- Nie ma za co.
Posiedzieliśmy z jego rodzicami do 20. Wtedy podniosła się Jessica i powiedziała że czas najwyższy się zbierać, gdyż musimy jeszcze my się ubrać. Wyszliśmy, całując się z rodzicami. Jessica postanowiła zostać u nas na noc, nie noc. Po 5 minutach dojechaliśmy do domu, wiadomo że Nath nie jechał zgodnie z przepisami. Weszliśmy do środka i krzyknęłam: Chłopaki impreza się szykuje. Wtedy usłyszałam jak 4 pary nóg zbiegają nie zważając na to że mogli się połamać.
- Gdzie i kiedy .?
- Dzisiaj w Londynie.
Wtedy za moich pleców wyskoczyła Jess, chłopacy rzucili się na nią, krzycząc: Heeej Jessss. Kiedy w końcu ją wypuścili, Jay powiedział.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje.
Widziałam jak młoda zarumieniła się, i uśmiechnęła pod nosem. Jay patrzył się chwilę na nią, a gdy Nathan się na niego spojrzał spuścił wzrok. Oo coś się święci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To jest chyba najdłuższy rozdział w moim życiu. :)
Teraz następny pojawi się za tydzień. :D
Jakieś takie długie mi ciągle wychodzą.
Pisane przy I Found You :*
Kocham ta piosenkę. Już znam ją na pamięć. :3
Dziękuje za 16 komentarzy <3
Dedykuje ten rozdział :
- Dżagodaa :*
- LenaTW :*
- Magical :*
- Anku :*
- Anonimowy :*
- Hela :*
- Bella :*
- Mychaaa :*
- Anonimowy :*
- Gites Majonez :*
- Anonimowy :*
- Alicee_7 :*
- Anonimowy :*
- Anonimowy :*
- Anonimowy :*
- Anka :*
Następny rozdział = 16 komentarzy
oo ^^ super! xd
OdpowiedzUsuńa kiedy będzie ta choreografia gotowa? ;>
pamiętaj o melanżu hahahaha xdd
i dzięki za deda ;*
i czekam na nexta ;]
świetny
OdpowiedzUsuńdziękuje za dedykację
następny proszę
Po pierwsze dziękuje za dedykacje :)
OdpowiedzUsuńPo drugie rozdział świetny :)
I po trzecie dlaczego dopiero za tydzień ?!
wow
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykację ;o :))
Tylko ta '7' to nie potrzebna tam ;)
Nie ma to jak wizyty u rodziców ;p
Czekam na następny :)
Bosko! Musisz częściej pisać przy nowej piosence TW żeby takie długie wychodziły xd
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! :)
OdpowiedzUsuńA to spotkanie z rodzicami.. :D
Czekam na kolejny ;]
Weny :D
łaa kocham to, chcę już dalej. < 33
OdpowiedzUsuńBosko!!!
OdpowiedzUsuńWyczuwam chemię milordzie!!
Rozdział mega rewelacja!!
Zajebistość aż bucha ;**
Czekam na więcej ;**
♥♥♥
Aaaa ja też kocham tą piosenkę i Twoje opo ;***
OdpowiedzUsuńZajebczasty rozdział ;P
Czekam na next ;P
Mychaaa ;***
Boski :****
OdpowiedzUsuńOj Nath pod wpływem alkoholu prowadził...
Nie ładnie...
Czekam na więcej ;*
Dawaj dalejj !
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanko. <3