niedziela, 30 września 2012

Rozdział 41


Po kilkunastu minutach doszliśmy na miejsce. Klinika nie była zbyt duża, oczywiście prywatna rodzice nie puściliby mnie do innej. Najważniejsze jest dobro moje i dziecka. Tak mówią. Weszliśmy do środka, przy recepcji siedziała jakaś młoda siksa. Gdy nas zobaczyła... Pożerała chłopaków wzrokiem. Ci nic sobie z tego nie robili.

- dzień dobry, my do doktora Jokinsa.
- tak proszę za mną. A który z panów jest tym szczęśliwcem?
- ja.
- ja.
- a rozumiem trudna sytuacja.
- taa bardzo.

Widziałam ten głupi uśmiech na jej twarzy. Podprowadziła nas na miejsce i kazała wejść do środka. Chłopacy mieli wejść ze mną ale kazałam im zostać. Max wykonał moje polecenie, lecz Nathan jak to on musiał mi się sprzeciwić. Weszliśmy razem, doktor siedział na fotelu. Gdy nas zobaczył wstał, podał rękę i pokazał żebyśmy usiedli.

- dzień dobry. W czym mogę ci pomoc?
- dzień dobry, od kilkunastu dni źle się czuje. Zrobiłam test no i wyszedł pozytywny.
- rozumiem ze mam potwierdzić ta wspaniałą wiadomość. ?
- jeszcze się zobaczy czy wspaniałą.
- oo dlaczego?
- nie wiem którego z nich jest to dziecko. Czy mojego chłopaka, czy mojego ex-chłopaka najlepszego przyjaciela Nathana.
- to nie dobrze. Opowiedz mi o tym Nathanie.

Nathan zaczął opowiadać, ja położyłam się na łóżku. Nath powiedział mu ze szybciej byłam związana z tamtym a my robiliśmy to połtora tygodnia później. Wtedy doktor powiedział mi ze musi zrobić USG dopochwowe. Po skończonym badaniu, na monitorze pojawiła się mała fasolka. O Shit jednak to prawda, a teraz najgorszy moment ktory z nich jest ojcem.

- kiedy miała pani ostatnia miesiączkę?
- no ponad miesiąc temu.
- mam dla państwa dobra i złą wiadomość. Dobra jest taka iż jest pani w ciąży, zła ze to nie pan jest ojcem.
- co? Czyli to dziecko Max'a?
- na to wygląda.
- zajebiście, teraz już będziesz mogła się z nim związać ja odsunę się w cień.
- ale Nathan..
- rozumiem, na razie.

Gdy Nathan wstał i wyszedł zrozumiałam jaki błąd popełniłam. Straciłam najważniejsza osobę w całym moim życiu, i to przez jedna chwile, która prysła od tak sobie. Czułam ze moje życie się zawaliło i dobiegło końca.

                                            Max


Siedziałem na korytarzu, czekając na jakiekolwiek informacje gdy Nathan wyskoczył z gabinetu jak głupi. Widziałem ze płakał.

- gratulacje, teraz zostaniecie szczęśliwą rodzinka.
- Nathan o co ci chodzi?
- to jest twoje dziecko słyszysz? Twoje!
- Jezu na prawdę. Ale mniejsza o to. Ona cie kocha, powinieneś wrócić do niej i po prostu potraktować je jak swoje. Sophia powiedziała mi ze to była chwila zapomnienia ona tak na prawdę nie kochała mnie.
- mam to w dupie. Ono jest twoje.

Wtedy wybiegł z kliniki.Ja wstałem i zapukałem do drzwi. Otworzyłem w środku była Sophia z lekarzem. Ona siedziała i płakała a on próbował ja pocieszyć. Gdy mnie zobaczyła wstała i uderzyła mnie w twarz, potem zaczęła uderzać pięściami o moja klatkę piersiowa. Złapałem ja za nadgarastki i przytuliłem do siebie.

- zobaczysz będzie dobrze, jutro nawet dzisiaj wróci na kolanach i będzie cie przepraszał.
- co ty bredzisz! On mnie nienawidzi. Noszę twoje dziecko! Nie jego! Wiesz jakie to jest upokorzenie! Może lepiej żebym poroniła!
- żebyś nie powiedziała tego w złą godzinę! A z reszta rób jak chcesz. Chociaż jest to moje dziecko ja nie będę się wtrącał.
- i dobrze nigdy cie nie kochałam. Byłeś dla mnie tylko zabawka! Chciałam zapomnieć o Nathanie!
- okej rozumiem. Już wiem po co ci byłem. Szkoda tylko tego dziecka.

Po tej ostrej wymianie zdań wyszedłem zostawiając ta typiare sama..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie tam pisane na szybko..
Dedykuje go najbardziej upierdliwej osobie jaka może być.. Magical :*  Całą Szwecję truła mi dupe, i pisała ciągle że mam pisać.:D Ale gdyby nie ona nie było by tego rozdziału tutaj. <3
Następny pewnie tak za tydzień.. Musze zaliczyć 4 sprawdziany, 3 kartkówki i przepisać zeszyty .. :/
To będzie trudne.. :D
no więc..
17 komentarzy = następny xdd

niedziela, 23 września 2012

Rozdział 40 !

Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Sophia wpatrywała się we mnie jakby ducha zobaczyła. Ja uśmiechnąłem się do niej promiennie.

- Co ty tutaj robisz .?
- Nathan przyszedł do mnie, a ja myślałem że nie śpisz i chciałem pogadać.
- Ciekawe o czym.

Wyglądała tak seksownie w tych krótkich spodenkach i przydużej bluzce. Włosy miała związane w niesfornego koka. Podszedłem do niej, ale gdy to zrobiłem ona wykonała krok w tył.

- Po co tu przyszedłeś.?
- Bo chciałem pogadać. Jesteś w ciąży, prawda.?
- Wcale nie.
- Nie kłam. I z ciebie i z Nathana marni aktorzy. Może chłopacy się na to nabrali ale ja nie.
- No może i jestem w ciąży. A co cię to obchodzi.?
- Ponieważ to jest moje dziecko.
- Ta jasne.. A co ty kurwa wróżka Aida jesteś.?
- Nie ale to czuję.
- Chyba nie wiem czym.

Zaczęliśmy się śmiać Sophia położyła się do łóżka, ja zrobiłem to samo. Leżała zdziwiona i wpatrywała się we mnie.

- Dlaczego reszta jest pijana a ty nie .?
- Bo ja nie piłem. Przeczuwałem naszą rozmowę i wolałem być trzeźwy.
- Okej. Co chcesz.?
- Chce wiedzieć czy ono jest moje.
- Nie wiem. Jutro/dzisiaj idę do lekarza i wtedy się dowiem.
- Mhh. A co jeżeli to ja będę ojcem.?
- Cóż mam nadzieje że Nathan pokocha je jak swoje.
- Czyli nie masz zamiaru go zostawić. ?
- Max my nigdy nie będziemy razem, musisz to w końcu zrozumieć. Nie jesteśmy dla siebie przeznaczeni. Ja kocham jego, chociaż robi mi rzeczy po których powinnam go nienawidzić..
- Wiesz że mnie ranisz.
- Max nie mów że ty płaczesz.
- Najzajebistsza dziewczyna na świecie daje mi kosza i ja mam się nie załamać.
- Przynajmniej będziecie mieli więcej hitów.
- Zajebiście teraz mówisz o następnych piosenkach a ja tu przeżywam depresje.
- Hahahah no weź. Będziemy najlepszymi kumplami na świecie .?
- I to jest najgorsze. Gdy twoja druga połówka proponuje ci przyjaźń.

                                              Sophia 

Leżał taki smutny, było mi go tak żal, że przytuliłam się do niego. Leżeliśmy tak przytuleni, ja wsłuchiwałam się w bicie jego serca, a on bawił się moimi włosami. Jego odbicia były tak rytmiczne że zasnęłam. Obudziłam się rano, wtulona w "jego" tors. Lecz gdy podniosłam głowę zobaczyłam iż leże na Nathanie na nie na Maxie. Może to wszystko mi się przyśniło.

- Myślałem że mogę ci zaufać.
- Nathan to nie tak jak myślisz. My tylko ze sobą gadaliśmy.
- Wiem, Max mi mówił gdy po mnie przyszedł. Powiedział że mam iść do ciebie.
- Porozmawialiśmy sobie i doszliśmy do małego, ale takiego malutkiego pokoju.
- Mam nadzieje.

Leżeliśmy tak wtuleni w siebie. Jeżeli było to dziecko Maxa to był by to gdzies około 2 tygodni, jeżeli Nathan to tak z tydzień. Na 11 miałam umówionego lekarza. Wstaliśmy ja ubrałam się w to, a Nathan w to. Po chwili podszedł do mnie, pocałował i szepnął do ucha.

- Bierzemy Max'a .?
- Nie wiem czy tego chcesz.
- Wiesz może się okazać ze to jego dziecko.
- Dobra pójdę się go spytać.

Wyszłam z pokoju, na korytarzu spotkałam Jessice. Uśmiechnęła się i uniosła kciuk w górę. Odwzajemniłam uśmiech i zapukałam do drzwi Max'a.

- Proszę.
- Hej Max to ja..
- oo. Sophia.
- Słuchaj chciałam się spytać czy nie chcesz iść z nami do lekarza.
- Pewnie czemu, nie.. A wy tego chcecie.. ?
- Wiesz może się one okazać twoje.. Chyba nie mamy wyjścia.
- Spotkajmy się na dole za 30 minut.
- Okeej.

Zeszłam na dół, w końcu muszę coś jeść aby dziecko było zdrowe.. Teraz jem za dwie osoby. Nathan o mnie pomyślał i w tym czasie co byłam u Max'a zrobił mi śniadanie. Zjedliśmy je z apetytem, oboje gdyż nie pozwoliłam mu iść na głodnego. Po ustalonych minutach na dole pojawił się Max.  Pożegnaliśmy się z chłopakami i wyszliśmy doczekać się prawdy. Jednego trzymałam za jedną rękę, drugiego za drugą..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Napisałam go.!!!
W końcu.. !!!
Następny za.... 2 tygodnie.. :)
Coś koło tego..
Gdyż, ponieważ, aczkolwiek, iż wyjeżdżam do Szwecji na wymianę międzynarodową. No a jeżeli Emma będzie dobra i da mi wejść na komputer to może pojawi się jakoś w tym tygodniu..
Liczę na wasze komentarze, gdyż poprawiają mi one humor, a niestety ostatnio go nie mam.
Dziękuje że wytrzymaliście ze mną już 40 rozdziałów :P
Dedyk dla wszystkich komentujących i czytających.. :*
Ale największy dla:
Magical :*** To ty mnie teraz wspierasz i pocieszasz. Oraz motywujesz do pisania i pójścia dalej. Dziękuje ci za to.. <3
18 komentarzy = następny rozdział 

środa, 19 września 2012

Rozdział 39

Wróciłam z Nathanem do domu. Tam poprosiłam go aby nikomu nic nie mówił. On poszedł na dół do resztą, a ja uciekłam na górę. Położyłam się i nadzwyczajnie w życiu zasnęłam, lecz nie było dane mi długo pospać, gdyż znowu musiałam lecieć do toalety.

                                            Nathan


Bardzo chciałem podzielić się z chłopakami tą wspaniałą wiadomością. Ale Sophia prosiła mnie abym nic nie mówił. Rozumiem ją w końcu jak to by się okazało dziecko Max'a. Nie było by nikomu do śmiechu, chodziłem chwaliłem się że to moje, a okazuje się one mojego najlepszego przyjaciela. Postanowiłem że powiem im tylko o mandacie i o tym że ją znalazłem. Chłopacy siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film, gdy wszedłem uśmiechnęli się. 

- Znalazłeś ją.. I jak ona się czuje.?
- Nawet dobrze.
- A jak jej ciąża.?
- Nie jest w ciąży. To było zwykłe zatrucie.
- Co.? Nie zostaniemy wujkami .? Ale dlaczego.?
- No bo nie. Przecież Tom może mieć też dziecko, Siva też.. Max również.
- Ja mogłem mieć. /mruknął Max/ 
- No ale my chcieliśmy BabyNathana albo BabySophie.
- Trudno.

Wzruszyłem ramionami, ciężko było mi ich okłamać. Potem opowiedziałem im o mandacie. Śmiali się jak głupi. Wypiliśmy kilka piw, chociaż kilka.. Po 7 przestałem liczyć. Skończyliśmy, tylko o dziwo Max nie pił i każdy rozszedł się do pokoi. Wszedłem do pokoju, Sophia leżała w łóżku. Gdy wszedłem podniosła się. (kropki to są odbicia, przerywniki). 

- No i jak.?
- Coo.? J.ak.?
- Nathan jesteś pijany. !
- Wca.le nieee.
- Idziesz spać do gościnnego. Bo wiesz że nie lubię jak jesteś pijany, A przypomnij mi dlaczego.?
- Bo wte.dy pró.bu.je się d.o cie.bie dob.ie.rac. 
- Jaki ty jesteś inteligentny. a teraz wynocha do gościnnego.

Wyprosiła mnie za drzwi, przecież nie mogę iść do gościnnego, tam jest Jessica. Pójdę do Max'a. Zapukałem do drzwi i wszedłem. Max leżał w łóżku i czytał jakąś książkę. Miał założone te swoje kujonki w których musiał czytać. 

- Czego chcesz.?
- Przy.jmie.sz mn.ie na n.o.c 
- Wskakuj do łóżka, ja pójdę do któregoś z chłopaków. 

Rozebrałem się i położyłem do łóżka. Max założył dres i wyszedł. A ja usnąłem jak małe dziecko. 

                                          Max 


Gdy czytałem książkę wpadł do mnie nachlany Nath, mówiąc że Sophia nie chce go w takim stanie. Kazałem mu zostać u mnie, a sam skorzystałem z okazji pogadania z Sophią. Powiedziałem mu że idę do chłopaków, bo przecież jakbym mu powiedział że do jego dziewczyny to od razu stałby się trzeźwy. Zapukałem do jej drzwi, ale nikt się nie odezwał. Nacisnąłem na klamkę i drzwi otworzyły się. Na szafce nocnej paliła się lampka. Dzięki niej widziałem leżącą i śpiącą Sophie. Po cichu podszedłem do niej i odsunąłem kawałek kołdry, brunetka leżała tyłem do mnie. Wsunąłem się do środka i przytuliłem ją. Wtedy ona obróciła się i wymamrotała: Nathan miałeś być w gościnnym za karę.. I zaczęła mnie macać po głowie. Po chwili zorientowała się, otworzyła oczy i krzyknęła.

- Max co ty tutaj robisz.?
- Takie małe surprise...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie tam.. :D
Wiem że krótkie ale chciałam skończyć na tym momencie.. Teraz na pewno następny pojawi się w weekend, gdyż mam jutro sprawdzian z matmy, a w piątek inne lekcje.. -.-
Jprdl dziewczyny 22 komentarze.?!
Dobrze się czujecie.?
Chore nie jesteście przypadkiem.. :P
Jak można czytać takie badziostwo.. 
Chociaż nie będę się wypowiadać, bo zaraz mnie zjecie.. :3
Dedyk dla wszystkich którzy dali komentarz, i dla tych którzy czytają. :*
Teraz zaryzykuje.:
17 komentarzy = rozdział 
Dacie radę.? <3

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 38

Negatywny, pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nie no zajebiście. A ja tak się zapierałam, tylko chłopacy eksperci się domyślili mi to nawet przez myśl nie przeszło. Wyszłam, wyrzucając po drodze trzy patyczki. Zostawiłam ten z pozytywnym. Jak już ma wiedzieć to niech wie prawdę. Snułam się uliczkami Gloucester, wyglądałam strasznie. Załamana, rozmazana, zapuchnięta od płaczu. Po kilku godzinach doszłam do domu. Do mojego domu. Zapukałam lekko do drzwi, otworzyła mi mama. Gdy mnie zobaczyła od razu zaczęła zadawać pytania. Wzięła mnie do środka, kazała iść się umyć i zrobiła mi herbatę.

- Kochanie teraz opowiedz mi o wszystkim.
- No..Bo...Ja.. /pokazałam jej test/Suprise.
- Na prawdę. ? Kochanie moje gratulacje szkoda tylko że tak szybko, ale cieszę się. Nathan pewnie też się cieszy.
- On nie ma się dowiedzieć.
- Dlaczego .?
- Bo nie. Proszę nie mów mu.

Wiecie czemu ma mu nie mówić. Bo nie jestem pewna tego czy to jest jego dziecko. Mama potem wyszła, a ja zasnęłam na kanapie w salonie.

                                             Nathan 

Siedzieliśmy wszyscy jak na szpilkach.Sophia nie dawała żadnych znaków życia. Obdzwoniliśmy wszystkich, moich rodziców, jej. Nikt nie wiedział gdzie ona jest. Wtedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Pisało "Mama Sophii". Szybko odebrałem. 

- Witaj Nathanie. Nie masz się już co martwić. Sophia jest u nas. Aktualnie śpi. Ma tylko małe załamanie. 
- Za chwilę tam będę. 

Wybiegłem z domu, chwyciłem tylko kluczyki do auta. Zapaliłem silnik i ruszyłem najszybciej jak się dało. Widziałem że jest ograniczenie do 50, ja jechałem już prawie 100 km/h. Wtedy usłyszałem syreny. Zajebiście, chłopaki mnie zjedzą. Chociaż mandat nie jest tak ważny jak ona. Musiałem szybko wymyślić jakąś wymówkę. 

- Dzień dobry, sierżant Smith czy wie pan co jest powodem zatrzymania.?
- Tak wiem. Prędkość, ale proszę pana moja narzeczona właśnie zaczęła rodzić.
- Na prawdę.? To moje gratulacje, niech pan jedzie i za te pieniądze kupi coś dziecku.
- Dziękuje, do widzenia. 

Ruszyłem i zacząłem się śmiać. Poniekąd była to prawda, przecież ona jest w ciąży. A skąd to wiem.? Wzięła portfel, czyli poszła po testy. Zapewne wszyło jej pozytywnie i dlatego poszła do swoich rodziców. Inaczej przyszłaby do nas i rzuciła testem mówiąc: a nie mówiłam. Byłem już pod domem rodziców, zgasiłem  silnik i wysiadłem. Podbiegłem do drzwi i nerwowo zapukałem. Otworzył mi Tom, a za nim stał Conor. Tom cały promieniał, za to Conor miał minę zbitego psa. Ominąłem ich i wszedłem do kuchni. Tam przy stole siedziała jej mama. Podszedłem do niej, ucałowałem ją i poszedłem do salonu gdzie spała Sophia. Leżała skulona, przykryta kocem. Wziąłem jej włosy z twarzy, pogłaskałem po policzku i pocałowałem w czoło. Wtedy lekko otworzyła oczy. 

                                            Sophia 

Śniło mi się dziecko, stał Nathan i Max. Dziecko było podobne do nich oboje. Oni kłócili się ciągle o nie. Wtedy poczułam czyjś dotyk na moim policzku, a potem pocałunek. Przebudziłam się. Ujrzałam Nathana siedzącego na kanapie i patrzącego się na mnie. Uśmiechnął się, ja też się uśmiechnęłam. Bardzo chciałam podzielić się z nim ta wiadomością. No ale jakby się okazało że to nie jego dziecko, wtedy byłaby jazda.

- Kochanie nie martw się, przecież mamy duży dom. Znajdzie się miejsce dla jeszcze jednego członka. Chłopacy też będą się cieszyć.
- Skąd wiesz o ciąży .?
- Czyli to prawda.? no bo znam cię już trochę i jeżeli byś nie była to byś do nas przyszła. I rzuciła w nas tym testem mówiąc: a nie mówiłam.
- Hahahahha jak ty mnie dobrze znasz. Ale jest jedno ale.
- Jakie .?
- Ja nie jestem do końca pewna czy to jest twoje dziecko.
- Co.? Jak nie moje .?
- No bo przecież chodziłam z Max'em co nie.? No i któregoś dnia tenteges.
- Aha i ja dowiaduje się dopiero teraz.
- Ale jutro idę do lekarza i on mi powie kiedy.
- Okej.

Widziałam że nie był zadowolony. No ale kto by był, gdyby dowiedział się że będzie miał dziecko, ale nie jego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziewczyny czy wy się dobrze czujecie .?
17 KOMENTARZY. !!!!
Zdrowe psychicznie jesteście .? :)
Ale dziękuje :*
Dedyk dla :
- 4 Anonimowych :*
- Indica :*
- Lenkaa :* 
- Milenka :* 
- Anku :*
- TheLola :*
- Kasia_TW :*
- Edussss :*
- Hela :*
- Dżagodaa :* 
- Magical :*
- Gites Majonez :*
- Alicee_ :*
- Anka :* 
15 komentarzy = następny rozdział 

piątek, 14 września 2012

Rozdział 37

Zaciągnęłam ją na górę, pod pretekstem wybrania mi ubrań. Ta nic się nie spodziewając poszła. Gdy weszłyśmy, wskazałam jej ręką gdzie mam garderobę.

- Jezu ile ubrań.
- No ale znając mnie co trzecią rzecz nosiłam tylko po dwa razy.
- No co ty.? Chociaż ile można chodzić w jednym jak ma się tego tyle.
- Prawda.. Słuchaj czy tobie podoba się Jay. ?
- Tak a co .?

Dopiero po chwili Jess skumała o co pytałam. Zrobiła się cała czerwona i zaczęła się tłumaczyć.

- To nie tak ja go tylko lubię.
- Tak bardziej.
- No może. Ale on jest ode mnie o 5 lat starszy. Kto chciałby chodzić z taką małolatą.
- Przypominam ci że ja też chodziłam z Max'em. A jestem w twoim wieku. Nathan też jest ode mnie starszy.
- Tak ale tylko o 2 lata.
- Oj dobra. Wiek to tylko liczba. Jak oboje się kochacie, a wiem że ty też mu się podobasz. To nic nie stoi wam na przeszkodzie.

Jessica uściskała mnie i podała mi zestaw. Ubrane zeszłyśmy na dół. Chłopacy byli już gotowi. Czekali na kanapie w salonie. Gdy byłyśmy na dole, podnieśli się i przyszli.

- Ślicznie wyglądacie. Max

Podziękowałyśmy i wyszlismy na zewnątrz. Max jako ze jest niby najbardziej odpowiedzialny zakluczył dom, ale kluczyki dal Sivie bo ten wiadomo ze nie zgubi. Zamowilismy dwie taksówki. Przyjechaly po kilku minutach. Jedna jechalam ja, Nathan, Jess i Jay. Druga Tom, Siva i Max. Oni po drodze mieli jeszcze zajechać po Kelsey i Nareeshe. Jako ze bylo nas mniej to oni wzieli siedmioosobowa. Wyjechaliśmy, akurat taksowkarz miał włączone radio. I wtedy w radiu zabrzmiał głos.

- Witamy wszystkich ktorzy nas dzisiaj sluchaja w ta piekna, piatkowa noc. Ostatnio na naszych listach szalal przeboj Chasing The Sun lecz chlopaki z The WANTED nie czekali zbyt dlugo i wlasnie dzisiaj jest premiera ich najnowszego krazka I Found You.

Spojrzałyśmy sie we dwie na chlopakow a ci podniesli ręce w gescie obronnym. Słyszałam że ostatnio coś nagrywali, ale nie w powiedzieli nic na ten temat. Posłuchałam do końca, strasznie podobały mi się solówki Nathana. Piosenka też była rewelacyjna.

- I co podoba się.?
- No może być.
- tylko tyle?
- no przeciez zartuje. Jest zajebista.
- uff kamien spadl mi z serca.

Przytulilam sie do Nathana i Jaya. Widzialam jak Jess przytulila sie do swojego brata, a potem spojrzala sie na Jaya. W koncu by tak sie patrzyla, popchnelam ja na niego. Ci wpadli sobie w ramiona. Potem jak juz sie od siebie oderwali to oboje sie speszyli. Jako ze Nathan siedzial z przodu, a reszta z tylu, nie widzial co tam się działo. Wtedy zobaczylam jak Jay lapie reke Jess i patrzyl sie na nia z wielkim usmiechem. Ona odwzajemniła usmiech i jechali tak cala droge trzymajac sie za reke. Po chwili dojechalismy na miejsce. Wysiedliśmy, Nathan zaplacil za taksowke. Musielismy zaczekac jeszcze 20 minut na reszte. W koncu raczyli sie zjawic. Wysiedli,przywitalysmy sie z dziewczynami i weszlismy razem do klubu. Juz od progu zaczęłam tanczyc, w aucie wypilam 3 RedBulle. Teraz mialam tyle energii w sobie ze masakra. Chlopacy tez zabrali dziewczyny do tanca, katem oka zobaczylam ze Jay prosi Jes.Tak minal nam czas az do 4 w nocy. Albo tanczylismy, albo pilismy. Chlopaki jakos dzisiaj trzymali fason, byli troche pijani ale nie zeby tak jak my. My czyli dziewczyny. Ledwo trzymalysmy sie na nogach. Do taksowki Siva niosl Nareeshe, Tom Kelsey, Jay Jessice, Max sam, a mnie nosl Nathan. Nie wiem co dzialo sie potem gdyz zasnelam w ramionach Nathana. Z samego rana, nie no żart bylo juz po 14 obudzil mnie Nathan. Otworzylam jedno oko ale zaraz je zamknęłam. Nathan byl bez koszulki, a to mnie dekocentruje. Wtedy nachylil sie nade mna i wyszeptał mi do ucha.

- wstawaj ksiezniczko.
- czemu?
- bo chce spac i glowa mnie boli. 
- to zaraz nie bedzie cie bolec. 

Nathan zaczal mnie gilgotac i całować. Poddalam i musialam wstac. Wzielam ciuchy i wyszlam na korytarz do lazienki. Gdy przechodzilam obok pokoju Jaya uslyszalam czyjsc cichy smiech. Potem na chwile zamilkl i znowu. Wtedy z pokoju wyszedl Nathan. Chyba tez to uslyszal bo szedl w moja strone. 

- skarbie co tu robisz?
- a nic tak przechodzilam.
- lazienka jest w druga strone.
- no widzisz mowilam ci ze mnie glowa boli, juz mi sie nawet kierunki myla.
- tam jest Jess prawda.? 
- no tak, ale on jej sie strasznie podoba i ona jemu tez.
- ale ona jest od niego mlodsza. On ja wykorzysta i zostawi.
- wyobraz sobie ze to moj brat jest przeciwny naszemu zwiazkowi. 
- ale nie jest.
- ale jakby byl. 
- no to bym chyba z nim porozmawial i staralbym pokazac ze jestem dla ciebie odpowiedni.
- no wiec daj szanse Jayowi, aby to on sie pokazal.
- nie wiem pomysle. 

Dałam mu szybkiego buziaka w usta i pobieglam do lazienki. Tam umylam sie, umalowalam, uczesalam i ubralam. Wyszlam akurat z pokoju Jaya wychodzila na wpol rozebrana Jessica. Byla tylko w bieliznie. 

- Sophia..
- zmykaj do pokoju bo jak cie Nathan zobaczy. 

Szybko pobiegla do mojego bylego pokoju. Wtedy ja zeszlam na dol. Tam o dziwo oprocz Jaya byli wszyscy. Dziewczyny tez. Gdy weszlam spojrzeli sie na mnie z usmiechem. Mam madzieje ze:
* Nathan nic im nie nagadal
* nie maja jakiegos glupiego pomyslu
* znowu czegos nie popsuli
Podeszlam do nich z kazdym sie przywitalam. Na stole lezaly kanapki z Nuttela. To juz wiem dlaczego oni sie tak ciesza. Wtedy mnie zmulilo i pobieglam do lazienki. Mam tak juz trzeci dzien. Nie wiem co sie dzieje. Gdy juz bylo po wszystkim wyszlam i wrocilam do reszty. Ci dalej sie szczerzyli. Kurcze o co im chodzi. 

- dlaczego nie jecie
- bo to jest dla was.
- dla was? 
- no dla ciebie i dlatego malego, poczetego ostatnio, tworzacego sie w twoim ciele malego czlowieka.
- co?! Tom zmień dilera, bo ten coś złego ci sprzedaje. Dobrze się czujesz.?  
- tak a co
- bo ja nie jestem w ciazy. 
- jak nie, wymiotujesz juz ktorys dzien, mizernie wygladasz
- jeszcze jak mi powiesz ze przytylam to sie w ogole zalamie. 
- Czyli nie mam na co liczyc?
- przykro mi kochanie, ale nie.
- a robilas test?
- nie.
- to nie mamy pewnosci.
- no chyba bym wiedziala.
- co wiedziala.?
- Sophia jest w ciazy.
- oo zostane ciocia. Gratulacje. Nathan postarales sie.
- JA NIE JESTEM W CIAZY!
- jak nie? Przeciez oni mowia ze tak. I nie krzycz.
- ide do pokoju.

Weszłam schodami, słyszałam jak któreś z nich mruknęło tylko: i umor ma zmienny i poszlam do pokoju. Lecz w polowie drogi sie rozmyslilam. Chwycilam portfel, zbieglam na dol, krzyknelam ze wychodze i wyszlam. Jakos probowalam wmowic sobie ze nie jestem w ciazy, ale ta pokusa zemoze jednak nie dawala mi do myslenia. Weszlam do pierwszej lepszej apteki. Stanelam w kolejce, przede mna stala jakas starsza pani. Gdy nadeszla moja kolej.

- dzien dobry w czym moge pomoc?
- ja..poprosze..test..
- ciazowy?
- taak..
- ile?
- ze cztery.

Kupilam jakies i poszlam szukajac jakiejs toalety. Kupilam az cztery, wiadomo zeby sie upewnic. Znalazlam jakas restsuracje, wylaczylam telefon i weszlam tam do wc. Zrobilam wszystko tak jak trzeba, czekalam teraz na wyniki. Po ustalonych minutach spojrzalam na patyczek, wynik byl.. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie było 16 komentarzy tylko 11.. Ale postanowiłam dodać ^^
Naciskała Magical i Kinga <3
Dedyk właśnie dla nich, :*
dla wszystkich czytających, :*
dla tych co skomentowali poprzedni :*
Chyba będę go pomału kończyć, gdyż jest coraz mniej odwiedzin i komentarzy.. :/
Rozumiem że jest rok szkolny..

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 36

Tym drugim chłopakiem okazał się Conor. Patrzyliśmy się chwilę na siebie, gdy mama powiedziała.

- Sophio to jest Conor.
- Tak wiem.
- Znamy się. Conor
- oo a skąd.? Tom
- Dość długa historia. Conor
- Idę po swoje rzeczy do mnie do pokoju. Sophia
- Mhh teraz to jest też pokój Conora.
- Aa ja tylko biorę rzeczy i znikam. Sophia
- Pójdę z tobą. Conor

Ruszyliśmy schodami, po chwili byliśmy już na miejscu. Weszłam i doznałam szoku. Pokój był cały zmieniony. Nie było chłopaków na ścianach, pianina w kącie. Wszystko inne.

- Mam nadzieje że nie jesteś zła, że trochę tu zmieniłem.?
- Może trochę. Co ty tu w ogóle robisz.?
- Jak wiesz twój tata jest sławnym biznesmenem. Nasi tatusiowie się przyjaźnili. No i moi rodzice zanim zginęli w wypadku powiedzieli mu że do 21 roku życia mam mieszkać z nim.
- Jezu tak mi przykro. Nie wiedziałam nic.
- Dobra. Może buziaczek w policzek .? ^^ (Tak zrobił brwiami.)
- Sorry mam chłopaka.
- Nathan .?
- Tak.
- To moje gratulacje.
- Dzięki.
- A gdzie go zgubiłaś.?
- Tata poszedł zobaczyć czy się nadaje.
- A rozumiem próba naleweczki.
- hahah też przez to przechodziłeś.?
- No niestety tak.
- Czemu niestety.?
- Bo już do końca życia nie tknę nalewki. Miało byc kieliszeczek, a było kilkanaście kieliszeczków i inne dodatki.

Gdy to usłyszałam, szybko wybiegłam i ruszyłam w stronę gabinetu. Mama krzyknęła tylko: zawołaj wszystkich na obiad. Otworzyłam drzwi i ujrzałam mojego tatę i Nathana siedzących na kanapie. Nathan miał oczy jak 5 złoty. Ale tata się cieszył.

- Nathan dobrze się czujesz.?
- Tak.
- Dałem mu zasmakować naleweczki, a potem troszkę bimberku.
- Tato on zaraz padnie. A poza tym macie zejść na obiad.
- Obiad.? To która to jest godzina.?
- Prawie 15.00
- Dobrze już z chodzimy /spojrzałam się na niego z zaciekawioną i zmartwioną miną/ Zejdę o własnych siłach. Chyba aż tak źle ze mną nie jest.
- Polenizowałabym.
- Bardzo śmieszne, bardzo.

Wstali, miałam racje zakolibał się troszkę, ale potem trzymał fason. Zeszliśmy na dół, przy stole siedzieli już chłopacy. Nathan przywitał się z Tomem, a do Conora wysłał wymuszony uśmiech. Jedliśmy, opowiadając rodzicom co się działo, bądź dzieje u chłopaków. Wszyscy śmiali się co chwilę. Nathan z Conorem wysyłali sobie zabójcze spojrzenia. W końcu zauważył to Tom.

- Chłopaki coś się stało.?
- Nie a czemu pytasz.? Nathan
- Bo tacy oziębli dla siebie jesteście.
- A wiesz takie tam stare porachunki. Conor
- O to wyście znali się wcześniej.?
- No tak często spotykaliśmy się na koncertach, bądź klubach.
- Oo to Conor śpiewasz.?
- No tak, ostatnio nagrałem teledysk, wydałem płytę. Zresztą Sophia ostatnio tańczyła na moim koncercie. A przecież chłopacy też tam byli.
- Na prawdę.? Kochanie i my nic o tym nie wiemy.?
- Bo to było z zaskoczenia. Conor spytał się nas czy nie pomoglibyśmy mu gdyż jego tancerki się nie zjawiły.
- A że moja dziewczyna jest pomocna, to mu pomogła. Przy okazji pięknie tańcząc i układając choreografie.

Przy rozmawianiu obiad powoli dobiegł końca. Wtedy tata poszedł do gabinetu, po naleweczki i wino. Przyniósł to wszystko do salonu.
- My już lecimy, gdyż musimy jeszcze dojechać do rodziców Nathana i jeszcze tam chwilę posiedzieć.
- A właśnie póki pamiętam, miałem państwa zaprosić na kolacje w sobotę.
- O dziękujemy.

Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Mama zapakowała mi do jakiejś torby obiad chyba na rok. Nathan dostał bimber, dla siebie a dla rodziców bimber i wino. Wyszliśmy śmiejąc się z nich. Wsiedliśmy do samochodu, było już dawno po 18.00 W końcu dojechaliśmy na miejsce, trochę się stresowałam. Zauważył to Nathan.

- No nie mów ze się boisz.
- No boję.
- Ale czego. Przecież ty ich znasz.
- No tak, ale wiesz. Wtedy nie byłam twoją dziewczyną, tylko przyjaciółką.
- No i co. Zaakceptują cię zobaczysz, jak twoi mnie zaakceptowali to moi ciebie.

Pocałował mnie długo i namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie i wyszliśmy z auta. Podeszłam niepewnie do ich drzwi. Nathan nawet nie zapukał, po prostu otworzył drzwi. Wtedy usłyszeliśmy krzyk jego mamy.

- Harry chyba młodzi przyjechali bo drzwi się otworzyły.
- Taa mamo to my.
- O dzieci nareszcie jesteście. Już myśleliśmy ze zginęliście.
- Proszę to od rodziców./podałam mamie wino, a tacie bimber/
- Ohh na prawdę, nie trzeba było. I co przyjdą w sobotę .?
- Tak zgodzili się.

Wtedy usłyszeliśmy jak ktoś zbiega po schodach. Wtem w holu pojawiła się Jessica. Rzuciła się na mnie i zaczęła mnie przytulać.

- Ja wiedziałam że wy będziecie razem. Idziesz ze mną do klubu.?
- A gdzie przecież tu nie ma fajnych klubów.
- Jedziemy do Londynu.
- O nie nigdzie nie idziemy a ty Jess tym bardziej. Nathan
- Ty mi nie będziesz mówił czy ja mogę czy nie. Jessica
- Oczywiście że idę, Nathan też, a i przy okazji żeby się chłopakom nie nudziło to ich też weźmiemy.
- Spoko. Chodź idziemy na górę, pomożesz mi się ubrać.

Jess zabrała mnie do swojego pokoju. Gdy otworzyła mi szafę ilość jej trampek i różnych bluzek z nadrukami mnie zgniotła. Styl ubierania miała podobny do Nathana tylko że damski. Nie widziałam u niej żadnych obcasów. W mojej szafie jest ich pełno. Wtedy zajrzałam do środka i ujrzałam piękne buty na koturnie, chyba jedyne jakie miała. I to jeszcze w pudełku, nierozpakowane. Ściągnęłam je i podałam jej do ręki.

- O nie na pewno ich nie założę.
- Ale dlaczego one są zajebiste.
- Nie, nie lubię obcasów i koturn.
- Jak założysz trampki nigdzie z nami nie idziesz.
- Czy to szantaż.?
- Nie na razie tylko ostrzeżenie.

Ubrałam ją w to, następnie wymalowałam i uczesałam w koka. Zeszłyśmy na dół, tam wszyscy zerknęli w naszą stronę i zaczęli klaskać. Zdziwiłyśmy się trochę, chyba im się spodobało.

- Kochanie wyglądasz BOSKO w tych koturnach. Tata
- Dzięki na serio.
- Pewnie siostra.
- Dziękuje za twą zacną opinie.
- Nie ma za co.

Posiedzieliśmy z jego rodzicami do 20. Wtedy podniosła się Jessica i powiedziała że czas najwyższy się zbierać, gdyż musimy jeszcze my się ubrać. Wyszliśmy, całując się z rodzicami. Jessica postanowiła zostać u nas na noc, nie noc. Po 5 minutach dojechaliśmy do domu, wiadomo że Nath nie jechał zgodnie z przepisami. Weszliśmy do środka i krzyknęłam: Chłopaki impreza się szykuje. Wtedy usłyszałam jak 4 pary nóg zbiegają nie zważając na to że mogli się połamać.

- Gdzie i kiedy .?
- Dzisiaj w Londynie.

Wtedy za moich pleców wyskoczyła Jess, chłopacy rzucili się na nią, krzycząc: Heeej Jessss. Kiedy w końcu ją wypuścili, Jay powiedział.

- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuje.

Widziałam jak młoda zarumieniła się, i uśmiechnęła pod nosem. Jay patrzył się chwilę na nią, a gdy Nathan się na niego spojrzał spuścił wzrok. Oo coś się święci.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To jest chyba najdłuższy rozdział w moim życiu. :)
Teraz następny pojawi się za tydzień. :D
Jakieś takie długie mi ciągle wychodzą.
Pisane przy I Found You :*
Kocham ta piosenkę. Już znam ją na pamięć. :3
Dziękuje za 16 komentarzy <3
Dedykuje ten rozdział :
- Dżagodaa :*
- LenaTW :*
- Magical :*
- Anku :*
- Anonimowy :*
- Hela :*
- Bella :*
- Mychaaa :*
- Anonimowy :*
- Gites Majonez :*
- Anonimowy :*
- Alicee_7 :*
- Anonimowy :*
- Anonimowy :*
- Anonimowy :*
- Anka :*

Następny rozdział = 16 komentarzy

środa, 5 września 2012

Rozdział 35

Nathan zamknął drzwi na klucz, zaczęliśmy się namiętnie całować. Jego język wędrował po moich ustach, zaczął zdejmować mi koszulkę, i stanik pod nią. Więc zaczęłam tak samo, zaczynając od spodni. Kiedy byliśmy już całkowicie nadzy, Nathan wyjął prezerwatywę i założył ją sobie. Nathan patrząc na mnie, zaczął go wsuwać i wysuwać. Po chwili głęboko wszedł we mnie. Oboje osiągnęliśmy orgazm. Wtuleni w siebie zasnęliśmy. Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Nathana. Nathana .?! Co ja robię u niego w pokoju, na dodatek w jego łóżku. I jestem naga.

- Witam Śpiącą Królewnę. Tu masz tabletki.
- Dzięki. Nathan czy my.?
- No tak a co. ?
- Wiesz że byłam nietrzeźwa.
- Po pijaku robi się rzeczy, które się pragnie. Tak więc pragnęłaś tego, a mi się podobało. Mówiąc jesteś w tym niezła./walnęłam go z pięści w rękę/ Ale za co.?
- Za miłość do ojczyzny.
- Słuchaj a może byśmy tak do siebie wrócili.? Ty jesteś wolna ja też.
- Nie wiem. A co jak znowu nam się uda. ?
- Mówi się trudno, rozstaniemy się.
- No nie wiem, przemyśle to.
- No tak zapewne się nie zgodzisz i...

Zamknęłam mu usta pocałunkiem. On położył mnie na łóżku i leżał tak jakby na mnie. I znowu się kochaliśmy. Tym razem przynajmniej pamiętam. Ubrałam się w to, a Nathan w to. Zeszliśmy na dół, wszyscy wlepili w nas swoje ślepia. Czułam się trochę niezręcznie, co my mamy na czole wypisane "Przed chwilą to robiliśmy ".? Każde z tych tutaj zgromadzonych miało wodę mineralną w ręce. Ja też podeszłam, wzięłam jedną i wypiłam za pierwszym razem.

- Kacyk .? Max
- Nie igraj z ogniem .Sophia

Wszyscy zaczęli się śmiać. Przy stole siedziała jakaś dziewczyna. Była trochę nieogarnięta i cicha. Wszyscy się patrzyli to na mnie, to na nią.

- Hej jestem Sophia. Była Max'a, a ty pewnie jesteś tą dziewczyną z klubu .?
- Tak Samanta.
- Współczuje ci.
- Czego.?
- Wytrzymanie z tymi wariatami, chociaż minutę jest nie do zrealizowania.
- Dzisiaj są normalni.
- Bo są na kacu.

Uśmiechnęłam się przyjaźnie do niej, Max cały czas się na mnie patrzył jakby bał się że coś jej zrobię. Dureń. Nathan ciągle podchodził do mnie i obejmował mnie od tyłu, całując przy tym w szyje.

- Młodzi wy razem .? Tom
- No można tak powiedzieć. Sophia
- Szybko się pogodziłaś. Max
- Zamknij buzię bo ci zęby wypadną. Nathan
- Dobra lecimy. Sophia
- Halo. Gdzie wy się wybieracie .?
- Do domu. Idziemy zobaczyć się z moimi rodzicami.

Nathan patrzył się na mnie jak na idiotkę. Wysłałam mu SMS:

"Idziesz ze mną. Muszę stąd jak najszybciej wyjść. Nie mogę patrzeć na tą jej śliczną (inaczej) mordkę. xx " 

Po chwili dostałam odpowiedź:

"Dobra, nie wiedziałem nic dlatego się zdziwiłem. Czyżby zazdrosna.? xx" 

Zaśmiałam się, pożegnaliśmy z resztą i wyszliśmy. Nathan wyprowadził swoje Volvo. Znowu zmienił auto. No tak inna dziewczyna, inne auto. Chociaż wtedy musiałby mieć ich miliony, tyle ile dziewczyn. A o będzie coś koło tego. Wsiadłam do środka i pojechaliśmy do mojego byłego już domu. Po chwili telefon Nathana zaczął dzwonić . On wyjął go, pokazał mi że dzwoni mama i odebrał.

- Witaj mamo.
- Witaj synku, kiedy do nas wpadniesz. ?
- Nie wiem, teraz jadę do rodziców mojej byłej/aktualnej dziewczyny.
- Do Sophii.? To potem przyjedź do nas muszę ją zobaczyć, tak dawno jej nie widziałam. I zaproś jej rodziców w sobotę na kolację.
- Dobrze. Zapytam się.
- To do zobaczenia.

I się rozłączyła.Nie dała mu nawet dojść do słowa. Nathan spojrzał się na mnie, gdyż siedziałam i chichrałam się jak głupia.

- Z czego się śmiejesz .? Nathan
- Jak rozmawiasz z mama to jest dobrze, oczywiście i nie przerywasz, przeklinasz. A jak rozmawiasz z kimkolwiek innym to jest chyba cię pogięło, zobaczę, chyba śnisz, przerywasz co chwilę i przeklinasz.
- Bardzo śmieszne, bardzo.

Nathan zahamował i zgasił auto. Byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy i on wziął mnie za rękę. Podeszlismy do drzwi i zapukaliśmy. Po chwili otworzył nam mój tata. Ucałował mnie, a jemu uścisnął rękę. Zaprowadził mnie do mamy.

- A my idziemy pogadać do mojego gabinetu. Tata
- Niestety Nathan nie może pić, jesteśmy autem.
- No jak on nie może spróbować mojej naleweczki, przecież ty też masz prawo jazdy.
- Proszę pana, ewentualnie kieliszeczek.
- Jaki pan, tata.

Gdy to usłyszałam zachłysnęłam się wodą. Wszyscy podbiegli do mnie, i zaczęli klepać po plecach. Gdy już się otrząsnęłam, Nath poszedł z tatą a ja zostałam z mamą w kuchni.

- Widzę że jesteś szczęśliwa.
- No, może trochę.
- Żebyś zobaczyła jak on się na ciebie patrzy, z taką czułością.
- Na prawdę .? On zawsze się tak na mnie patrzy.
- Czyli od zawsze cię kocha.

Wtedy do kuchni weszli dwaj chłopacy. Jeden z nich to był Tom, a drugi dopiero gdy się odwrócił to go poznałam. Coś czuję że to będzie dość zabawna kolacja.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
OMG..
Scena erotyczna pół ja, pół wyszukane..
Niestety nie umiem pisać takich rzeczy. :)
Dziewczyny dziękuje za 15 komentarzy. :*
Dedyk dla wszystkich komentujących <3
15 komentarzy = Następny rozdział

sobota, 1 września 2012

Rozdział 34

Chłopacy stali z założonymi rękoma. Patrzyli się na nas z wściekłością.Pokazali nam że mamy pójść do garderoby, przed nimi grały jeszcze dwie gwiazdy, po dwie piosenki. Poszłyśmy za nimi. Gdy weszliśmy do środka, kazali nam usiąść na sofie.

- Dlaczego nic o tym nie wiedzieliśmy .? Siva
- Dlaczego ty byłaś VEGAS GIRL .? Max
- Dlaczego.. Tom
- Starczy tych pytań, nie musimy wam się z wszystkiego tłumaczyć. Kelsey
- Nie było was to wam nie powiedziałyśmy. Nareesha
- Byłam nią bo najlepiej umiałam choreografie.

Max wziął mnie na bok. Przycisnął do ściany i zaczął nachalnie całować. Poczułam od niego alkohol. Odepchnęłam go i dałam z liścia.

- Co ty.? Max
- Jak ty się zachowujesz, mi wypominałeś że trochę sobie wypiłam, a sam już piłeś.
- No tak wolisz iść do Conorka, na buzi buzi.
- Może i wolę, bo od niego czuć perfumami, a nie alkoholem.
- To leć, tylko uważaj żebyś znowu źle nie trafiła. Na następnego frajera, takiego jak ja który z tobą był.
- Wal się. A i z nami koniec. Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich awantur i ciągłego czepiania się mnie. No i jeżeli sądzisz że byłeś frajerem, to moje gratulacje.

Max spojrzał się na mnie ze łzami w oczach, Dałam mu ostatniego całusa, i ze łzami spływającymi po moich policzkach szłam w stronę sceny. Akurat schodziła Shakira. Teraz miało być One Direction. A po nich chłopacy, stałam przed barierkami, miałam plakietkę z wejściówką. Gdy wyszło 1D rozpętało się istne piekło. Dziewczyny krzyczały i śpiewały w jednym. Najpierw zaśpiewali One Thing, potem What Makes You Beautiful. A na końcu Zayn wyszedł na środek i powiedział.

- Chciałbym zadedykować tę piosenkę mojej najlepszej przyjaciółce. Ona będzie wiedzieć że to o nią chodzi.

We didn't make it, it happens sometimes
someone else came between us
two suitcases are already standing in the doorway
You've closed in them few good years spend together

Ref
It's just rain, not my tears
I really wish you
to be happy
happy with him
It's just rain, not any tears
Really, believe me
Be happy
happy with him
be happy...

Every day will drag on
There are too many things I can not stand
For some time I'll be alone
I'll recover, it's not the first time anyway...

Ref
It's just rain, not my tears
I really wish you
to be happy
happy with him
It's just rain, not any tears
Really, believe me
Be happy
happy with him
be happy...
Do not ask if I can surely pull through
Leave the keys under the doormat
You know the way

It's just rain, not my tears
I really wish you
to be happy

Ref
It's just rain, not my tears
I really wish you
to be happy
happy with him
It's just rain, not any tears
Really, believe me
Be happy
happy with him
be happy...

Prawie płakałam, gdy zbliżał się koniec. Zayn podziękował i weszło teraz The WANTED. Tutaj też było tak samo z dziewczynami, nawet gorzej. Zaśpiewali Glad You Came, i Chasing The Sun. Max podszedł do mikrofonu i powiedział.

- Właśnie zakończył się mój związek z zajebistą dziewczyną. Oficjalnie jestem wolny, lecz w sercu jeszcze nie. Ty będziesz w nim zawsze. To dla ciebie.

Although I'm running against each other
The heart stopped beating
So it is difficult to
Be in the bag only on bad days
And dreamed of a house where you and I
We will build a strong bond
Was placed somewhere on the exchange of feelings we
Soared to ...

And I reach the bottom ...

I was wrong again
And in the hand can not close the two wild hearts
My name is guilty because I'd do anything
I shall never be exactly who he wanted to be ...

It's that once you leave it like to throw on the table in a casino Los
Spoglądałaś when I said probably not directly
That we're lucky we found each other now
Just as two souls which unite forever
Suddenly the sky is falling down
You take all ...

You take all ...

And I was wrong again
And in the hand can not close the two wild hearts
My name is guilty because I'd do anything
I shall never be exactly who he wanted to be ...

We just happened to fall in love with for so
There are only us when the rest of the other has a plan
You wanted the truth alley, so go slowly
I autrostradą lies, flew, drove out of breath
And here we were naked on the counter to the facts
You no longer feel me
You can not carry this a long time ago
The only way out - to become someone else
Whatever you do, do not change anything
I'm guilty

And I was wrong again
And in the hand can not close the two wild hearts
My name is guilty because I'd do anything
I shall never be exactly who he wanted to be

I was wrong again
And in the hand can not close the two wild hearts
My name is guilty because I'd do anything
I shall never be exactly who he wanted to be ...


Nie no co ich kurwa na piosenki wzięło. Posłuchałam do połowy i poszłam do garderoby. Przebrałam się, wzięłam torebkę i skierowałam się w stronę wyjścia. Po chwili usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i ujrzałam Nathana biegnącego w moją stronę. Gdy dotarł sapał jak stara lokomotywa.

- Przystojny to ty może i jesteś, ale kondycji nie masz za nic.
- Hahahha śmiej się z mojej biednej astmy.
- Dobra co chcesz bo się śpieszę.
- Dlaczego tak szybko uciekłaś. ?
- Po to żebyś się pytał.
- Po koncercie idziemy do klubu, przecież.
- Nigdzie nie idę.
- Nie musisz spędzać tam czasu z Max'em. Jestem jeszcze ja.
- Bujaj się.
- Ohh to bolało.

Nathan złapał się za serce i próbował udawać że go to zabolało.

- Marny z ciebie aktor.
- Też cię kocham. Nie płacz /wytarł mi łzy z policzków/ Idziesz ze mną do klubu. Będziemy się bawić tylko we dwoje, i nie będziemy zwracać uwagi na tych egoistów.
- Wiesz że cię kocham.
- Na prawdę.?
- Ale tak po przyjacielsku.
- No przecież wiem.

Pocałował mnie w czoło i wziął na ręce, jak małe dziecko. Weszliśmy, a tam Max zrobił taką pozę. Po chwili zobaczył mnie i mina mu zrzędła. No cóż nie będę się przejmować jego humorami. Gdy wszyscy już się przebrali, wyruszyliśmy na miasto. Limuzyna zawiozła nas do najlepszego klubu w mieście. Od razu mogliśmy wejść. Muzyka już mi się podobała, leciał akurat JB. To jest jedyna piosenka Justina, którą lubię. Nathan porwał mnie do tańca. Przy trzecim, tym razem wolnym podszedł do nas chłopak i powiedział: odbijany. Wtedy zobaczyłam Conora we własnej osobie. Zatańczyłam z nim, poprosił o mój numer więc zapisałam mu w jego IPhonie. Uśmiech na do widzenia i Nathan. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, więc usiadłam przy barku. Co chwilę przychodzili do mnie jacyś napaleni faceci. Lecz ja spławiałam ich tak szybko że w ciągu kilku minut uzbierałby się Klub Złamanych Serc. Po chwili ktoś zasłonił mi oczy ręką. Odwróciłam się i ujrzałam Nathana. Wyglądał tak pociągająco, że nie wiem co we mnie wsiąpiło, to pewnie ten alkohol. W końcu cała butelka Martinii i kilkanaście drinków robi swoje. No więc wracając do Nathana pocałowałam go. Tak nadzwyczajnie przy wszystkich. Zauważyłam iż od jakiegoś czasu nie ma Sivy z Nareeshą, Toma z Kelsey i Maxa i jakiejś laski. Zostałam tylko ja, Nathan i Jay. Podeszliśmy do niego.

- Wracamy, ty też.?
- No pewnie.

Zebraliśmy się i zawołaliśmy nasza limuzynę. Zjawiła się 2 minuty później. Wsiedliśmy do niej i pojechaliśmy do domu. Tam Jay poszedł do swojego pokoju, a my całując się coraz zachłanniej trafiliśmy na łóżko Nathana.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jezu jaki długi.. Teraz nie mogę pisać przez dłuższy czas. :)
Scena łóżkowa w następnym rozdziale. ^^
Dedykuje go wszystkim którzy skomentowali wcześniejszy rozdział, oraz wszystkim czytającym :*
Dziękuje za 15 komentarzy, i 12 908 wejść <3
Teraz rozdział powinien być w poniedziałek, a jeżeli nie to dopiero w następny weekend.
I teraz tylko rozdziały będą w weekend. :]
Zapraszam do komentowania :3
Zmieniłam trochę wygląd bloga.. Jak się podoba.?
Piszcie w komentarzach.
14 komentarzy = rozdział