piątek, 28 grudnia 2012

Rozdzial 51

Ku wielkiej uciesze urodzily sie blizniaki. Dziewczynka i chlopczyk. James czysty Nathan. Za to Nathalie w ogole nie byla do niego podobna. Gdy szlismy na zakupy, Nath kupowal sobie bluzke, malemu taka sama tylko dziecieca. Tak bylo ze wszystkim, mieli nawet takie same buty i fullcapy. Nathalie wcale nie chciala ubierac sie tak jak ja. Doszla do wniosku ze moj styl jest zbyt cwiekowaty i blyszczacy. Nie powiem staralam sie ubierac bardziej jak mama ale w koncu mialam 22 lata. Nathan dalej jezdzil z chlopakami na koncerty. Zespol wcale sie nie rozpadl, wrecz byl bardziej dobrany i zzyty. Chrzesna Nathalie byla Nareesha, a chrzesnym Tom. Za to Jamesa Jay i nowa dziewczyna Maxa Monic. Chlopcy wrecz przepadali za dzieciakami. Pewnego dnia grali nieopodal koncert. Nie widzielismy sie z Nathanem 3 miesiace (mieli trase koncertowa). Dla dzieciakow to byla niespodzianka, zreszta tak jak i dla Nathana. Powiedzialam im ze jedziemy na jakis koncert mojego idola. Widzialam ze nie byly zbytnio zadowolone. Po jakis 45 minutach bylismy na stadionie. Slychac bylo ze akurat zaczynaja. Wtedy dzieci spojrzaly sie na mnie z obrazona mina.

- a oto moja niespodzianka.
- nio pszeciesz wiemy konciest.
- powiedzmy ze tak ale taki specjalny.
- a jaki.?
- wujkowie i tatus maja dzisiaj koncert u wlasnie na niego przyjechalismy.
- tatuuus.

Zakluczylam auto i pobieglismy pod tylne wejscie. Ochroniarz wiedzial od chlopakow ze przyjedziemy. Wpuscil nas bez pytan, przywital sie z dzieciakami sie chwie podroczyl. Szlismy tym duzym korytarzem, w koncu dotarlismy do sceny. Dzieci mialy chwile na niego popatrzec, a potem isc do garderoby. Staly i spiewaly po swojemu wszystkie piosenki. Smialismy sie ze spiew odziedziczyli po Nathanie a ze umieja tanczyc to po mnie. Zabralam je, troche marudzily, ale wytlumaczylam im ze to jest niespodzianka dla taty i musimy sie schowac. Poszlismy do garderoby, siedzielismy dzieciaki bawily sie jakimis swoimi zabawkami, ktore wziely ze soba. W ktoryms momencie, drzwi sie otworzyly. Spojrzalam na zegarek, koncert mial jeszcze trwac. Ale do pokoju weszly zagadane Kelsey i Nareesha. Gdy nas zobaczyly szybko przybiegly do dzieciakow, zaczely je calowac, bawic sie  z nimi. Po chwili dziewczyny ujrzaly i mnie. Podeszly i przywitaly sie. I wtedy to zobaczylam. Nareesha byla w ciazy.!!

- kochanie wiesz nie chce byc niegrzeczna, ale czy ty jestes w ciazy.?
- tak mialam ci wszystko powiedziec jak wrocimy. I chcialabym tez....

Nie dokonczyla bo do garderoby wpadli chlopacy. Wtedy zrobil sie istny halas. Dzieciaki pobiegly do Nathana. Zaczely go calowac, krzyczec ze sie bardzo stesknily itd. I to co zobaczylam zbilo mnie z nog. On plakal. Ze szczescia. Zaraz potem dzieciaki pobiegly do reszty idiotow, a Nathan podszedl do mnie.

- ale sie za toba stesknilem. Nic nie wiedzialem.
- bo nie miales nic wiedziec. To byla niespodzianka.
- a te palanty wiedzialy .?
- ktos musial.
- ja tez mam dla ciebie niespodzianke.

Podszedl do kurtki i wylaj cos z kieszeni. Dopiero potem zobaczylam ze to bylo pudeleczko. Podszedl do mnie, ukleknal i wypowiedzial te magiczne slowa.

"Wyjdziesz za mnie .?"

_--------------------------
Takie tam zakonczenie. :-)
Taki sylwestrowy mam nadzieje ze sie bedzie podobal xD
Widze ze jest coraz mniej komentarzy, ale nie dziwie sie takie badziewie..

Teaz pokaze wam jak w miare wygladaja dzieci, nie do konca moglam znalesc podobnego do Nathana ^^

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 50 (ostatni)


Siedziałam w kawiarni i czekałam na Williama. Jak to Francuz miał problemy z punktualnością. Zjawił się dopiero po chwili. Pocałował mnie w policzek, dal kwiaty i usiadł naprzeciwko.

- jaka ty uśmiechnięta. Opowiadaj wszystko ze szczegółami.

Opowiedziałam mu o wszystkim, siedzieliśmy i śmialiśmy się. Wtedy zadzwonił mój telefon. Usłyszałam remiks GYC, spojrzałam na wyświetlacz. Był to jakiś obcy numer. Odebrałam i usłyszałam głos Nathana w słuchawce.

- witaj kotku, nie ładnie się tak wymykać z rana.

Spojrzałam się na Williama, spytał się kto to wiec mu powiedziałam, a on podniósł kciuk do góry i się zaśmiał.

- wiesz nie mogę teraz gadać.
- okej to może spotkamy się dzisiaj w tej kawiarni "Le Pargue"?
- okej o 18?
- pewnie będę na ciebie czekał. Kocham cię
- ja ciebie tez. Pa

Rozliczyłam się i powróciłam do rozmowy z Williamem. Potem spotkałam się z Nathanem i nawet chwili nie posiedzieliśmy w kawiarni bo od razu zabrał mnie do hotelu.

*4 miesiące później*

Przeprowadziłam się z chłopakami do Londynu. William pojechał z nami bo jak to powiedział ma już dość tej Francji. Wynajął sobie mieszkanko niedaleko mnie i Nathana. Na razie zamieszkaliśmy u rodziców Nath'a tak naprawdę mogliśmy kupić sobie swoje ale miedzy mama a tata Nathana zaczynało się psuć i chcieliśmy to naprawić. Zycie w Gloucester nie było takie złe. Tutaj nie uważali go za Nathana z The WANTED tylko ich kolegę ze szkoły. Można było sobie wyjść na spacer, chociaż nie zawsze bo niekiedy czyhają na nas paparazzi. I tak wszyscy wiedza ze jesteśmy razem to i tak dostaje pełno pogróżek. Nie robi mi to zbytnio gdyż przyzwyczaiłam się już. Najgorsze są te najmłodsze gdzie te układają sobie z nim życiorys do końca życia. Ale zdarzają się tez takie co nam gratulują, życzą powodzenia i cieszą się z tego ze Nathan w końcu kogoś znalazł. Ale nie jest ich dużo. A wiec siedzieliśmy sobie z jego rodzicami. Kolejny już dzień wymiotowałam, miałam zawroty głowy itd. Wszyscy mówili mi ze jestem w ciąży ale ja mówiłam kategoryczne nie. Brałam tabletki, używaliśmy prezerwatyw. Dziś był taki dzień w którym rodzice ciągle chodzili i marudzili. Ze są już starzy, czas najwyższy mieć wnuka. Już nas denerwowali. Wątpiliśmy z Nathanem czy znowu zajdę w ciążę po tym co przeszłam. Ale nie dawało mi spokoju to ze tak wymiotuje i mam ochotę na słodycze. Tego dnia poszłam do apteki po testy. Kupiłam 3 i wyszłam zmierzając do domu. Moi przyszli teściowie dalej gadali o wnukach. Wiec postanowiłam pójść do łazienki i sprawdzić. Po tych długich minutach które ciągnęły się w nieskończoność na teście pojawiły się 2 kreski. O kurwa to nie możliwe, zrobiłam jeszcze raz resztę. Wszystkie pozytywne, weszłam do pokoju i krzyknęłam.

- tak chcieliście mieć wnuka to za niebawem się go spodziewajcie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc ostatni 1 części :) 
Spróbuję zacząć pisać drugą część :*
Jeżeli tylko będziecie chciały <3
Dziękuje za dotychczasowe.:
- 23 424 wejścia
- 637 komentarzy 
- 50 rozdziałów
- 57 obserwatorów.
Taki tam Nathan *.*

sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 49


I ktoś zaczął walić w drzwi. Najpierw to zignorowaliśmy i dalej się całowaliśmy. Ale walenie było coraz mocniejsze. W końcu Nathan kląć pod nosem, poszedł otworzyć drzwi. Wtedy usłyszałam jak mnie wola. Wstałam i ujrzałam mała dziewczynkę. Patrzyła się na nas mówiąc coś po francusku. Posłuchałam jej. Mówiła cos o jakiejś mamie, która ja zostawiła. Spytałam się jej ile ma lat. Okazało się ze ma tylko 3 latka. Wytłumaczyłam wszystko Nathanowi i poszłam do recepcji. Tam pogadałam z nimi i poprosiłam aby pomogli malej. Wróciłam do pokoju. Zapukałam i czekałam aż książę mi otworzy. Wtedy otworzyły się drzwi i Nathan zaczął się głupio uśmiechać. Pociągnął mnie, teraz doszliśmy do wniosku ze nawet jakby się paliło to nie otwieramy. Tego wieczoru robiliśmy to kilka razy. Potem jeszcze w nocy i nad ranem. Obudziliśmy się następnego dnia o 9. Najpierw obudził się Nathan, a potem ja. Uśmiechaliśmy się głupio do siebie. Wtedy ja wstałam i pobiegłam szybko do łazienki. Jakoś po tym roku rozłąki tęskniłam za nim. Co prawda grali we Francji koncerty kiedy mogłam to byłam na nich ale nie spotkałam się z nimi w twarzą w twarz. Widziałam ze Nath najwyraźniej o mnie zapomniał ale nie umówił się z żadna no chyba ze nie było o tym głośno. Siedziałam tak na toalecie myśląc jak to będzie. Wrócę z nimi do Londynu i znowu będzie tak jak kiedyś. Wtedy usłyszałam jak Nath dobija się do drzwi.

- Sophia jesteś tam.?
- tak zaraz wychodzę.

Udałam ze spuściłam wodę i wyszłam z łazienki. Gdy Nathan był w łazience, ja napisałam mu kartkę, ubrałam się i wyszłam. Szlam rano ulicami Paryża, ruch był już spory. W końcu dotarłam do domu. Rozebrałam się, wykapałam ubrałam w to i zadzwoniłam do Alexandre. Odebrał dopiero za 3 razem.

- tak kochanie?
- po co ci ten telefon skoro go w ogóle nie odbierasz ?!
- misiek czy to coś ważnego bo ze tak powiem właśnie mnie obudziłaś.
- wróciłam właśnie od Nathana.
- nie mów ze spędziłaś z nim noc
­-spędziłam. I było fantastycznie.
- czyli wracasz do Londynu?=0=
- najwyraźniej tak.
- okej spotkajmy się dzisiaj o 14 w Starsie. To wszystko mi opowiesz.
- oki na razie.

Odłożyłam telefon, było dopiero po 11. Włączyłam  sobie TV zrobiłam płatki i oglądałam Chirurgów.

Nathan

Wyszedłem spod prysznica, w nocy było fantastycznie. Ale gdzie jest Sophia. Wtedy zobaczyłem kartkę na łóżku.

"Nathan, w nocy było fantastycznie. Ale doszłam do wniosku ze nie mogę wyjść tak od ciebie gdybyś wiedział. Jestem u siebie w domu. Masz mój nowy numer: 638 390 521 70”

Znowu mnie wystawiła. Chociaż zawsze mogę do niej zadzwonić. Doszedłem do wniosku ze na razie nie będę dzwonił tylko pójdę do chłopaków. Ubrałem się w to i zakluczyłem pokój. Chłopacy mieli osobne pokoje ale z samego rana zawsze przebywali w pokoju Maxa (bo miał największy) i razem pili kawę, wygłupiali się. Zapukałem i po chwili otworzył mi Tom. Już myślałem ze mnie zabije. Tak się na mnie rzucił, gratulując i przytulając. Wszedłem do środka i reszta zrobiła to samo co Tom. Zaczęli mnie wypytywać o noc z Sophia. Ja tylko się uśmiechałem.

- chłopaki to był bardzo dobry pomysł, zobaczcie jaki ma uśmiechnięty ryjek. Jay 
- ty ryjek to ma świnia. Nathan

Śmialiśmy się, około 15 postanowiłem zadzwonić do Sophii. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie taki trochę krótki ale trudno. :) 
Ostatnio wena mnie opuściła jak widzicie. .
Dedyk dla wszystkich czytających :*
Czytasz=Komentujesz 

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 48


Bardzo spodobał mi się Paryż. Dobrze, że zostaje. Tak zostaje, poszłam na parę castingów i miałam nagrywać swoją płytę. Z Williamem spotykałam się do tej pory, ale utrzymywaliśmy przyjacielskie stosunki. Pewnego dnia zadzwonił z do mnie producent castingu. Powiedział że mam się zgłosić dzisiaj o 12 pod wieżą  Eiffla. Przyjdzie tam z kimś od mojej piosenki i będziemy musieli się zapoznać. Bardzo im się spodobał mój śpiew. Gdy tylko się rozłączyłam zaczęłam skakać z radości. Od razu zadzwoniłam do mojego przyjaciela. Powiedział że zaraz po mnie będzie, i tak jak mówił już po chwili szliśmy uliczkami Paryża. Po dotarciu na miejsce ujrzałam 6 osób. O nie tylko nie to. Proszę tylko nie oni. A jednak Bóg nie wysłuchał moich próśb. Podeszliśmy z Williamem bliżej. Wtedy powiedziałam.

- Bonjur.

W moją stronę odwróciło się 5 zaciekawionych, a potem niedowierzających twarzy. Przede mną po prawie roku rozłąki stało całe The WANTED. Spojrzałam kątem oka na Nathana, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Pierwszy z szoku otrząsnął się Tom, wydarł się chyba na pół miasta.

- SOPHIA!!! Dziewczyno nareszcie jak my cię dawno nie widzieliśmy.

Wtedy William spytał się mnie oczywiście po francusku (umiał mówić po angielsku ale najwyraźniej nie chciał żeby oni to słyszeli).

- Wy się znacie? I jaka Sophia?
- Takie tam stare sprawy.
- Chyba dość ważne sprawy.

Przedstawiłam im Willa, a jemu chłopaków. Okazało się że mamy zaśpiewać razem piosenkę. Jest ona o złamanym sercu. I zgadnijcie kto ją napisał. Sam Nathan!! Ja śpiewałam po francusku, a chłopacy po angielsku. Chłopacy dali mi tekst, oraz zaprosili na jutro do studia. Teraz poszliśmy do Starbucksa. Niestety nie mógł z nami iść reżyser. Weszliśmy, jako że ja i William mówiliśmy po francusku to postanowiliśmy iść wszystko kupić. Reszta dała kasę, ale jej nie przyjęliśmy. William powiedział że stawia. Zamówiliśmy 7 mrożonych kaw z karmelem. Poszliśmy do stolika, nikt nie wiedział jak zagadać. Wtedy Alex zaproponował że pójdzie po kawę. Gdy tylko odszedł odezwał się Jay.

- Dlaczego? Jay
- Nie mogłabym wytrzymać, patrząc na Maxa i Nathana
- Ale czemu wyjechałaś tak bez słowa.? Siva
- Bo wiedziałam że jeśli byście wiedzieli to próbowalibyście mnie zatrzymać. A ja tego nie chciałam. Przeze mnie rozpadła się wasza przyjaźń. –tu wskazałam na Maxa i Nathan- może tak było lepiej.
- Sophia, Nathan do tej pory ciebie szukał. Z nikim się nie umawiał. Ciągle szukał czy gdzieś się nie pojawiłaś. Jay
- Taki szczegół ja już się nie nazywam Sophia, tylko Paulina. Więc nie mówicie tak do mnie.
- kim dla ciebie jest ten chłopak .? Max
- Przyjaciel poznałam go jak tu przyjechałam.
- Czy wy… ? Nathan
- Nie Nathan nie jesteśmy parą. Nie powiem bo on chciał ale ja nie mogę.

Gadaliśmy tak sobie, po jakimś czasie podeszła do nas kelnerka z zamówieniem. Ja otrzymałam SMS:

„Wyjaśnij sobie wszystko z chłopakami. Wziąłem sobie moją kawę. Jak wrócisz zadzwoń, czekam :*”

Zaśmiałam się, chłopacy spojrzeli się na mnie krzywo. Uśmiechnęłam się i powiedziałam im że mogę chwile z nimi pobyć. Chłopacy mieszkali nie daleko kawiarni więc zaproponowali że możemy się do nich przejść. Doszliśmy do hotelu, jechaliśmy windą. Wyszliśmy na hol, okazało się że chłopacy dziwnym trafem zniknęli.

- Skoro chłopacy nas wyrolowali, to mój pokój jest na końcu.
- Okej.

Poszliśmy, Nathan otworzył drzwi, puścił mnie przodem i wszedł za mną. Próbowałam zapalić światło, ale Nathan rzucił się na mnie. Zaczął mnie całować i…. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Uffff nareszcie napisałam.. :)
Jakos nie miałam weny xD
Taki prezent świąteczny trochę :P 
Ale nie spodziewajcie się że będą często rozdziały, bo nie mam w ogóle pomysłów. 
Dedyk dla wszystkich czytających :*