środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 19

                                               Sophia 

Wyszłam od Nathana, chłopaków wcięło. Wybiegłam przed dom, w samochodzie czekała na mnie mama. Wsiadłam do auta, mama nie pytała mnie o nic. W ciszy dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta i z niepewnością ruszyłam w stronę domu. W progu powitał mnie jakiś pan zapewne mój tata i jakiś chłopak. Był ode mnie starszy i wyższy. Gdy mama go zobaczyła rzuciła mu się na szyje i zaczęła ściskać. 

- Thomas co ty tutaj robisz .? Przecież byłeś na wyjeździe. Mama
- No tak ale jak tylko dowiedziałem się że Sophia jest w szpitalu to złapałem pierwszy lepszy pociąg do Gloucester i przyjechałem. Tom
- Ohh jak widzisz wszystko już dobrze. A Sophio to jest twój brat Tom. - Tom spojrzał się z czułością na mnie. 
- Ja idę do siebie. Sophia
- Ostatnie drzwi. tata

Chciałam zostać sama, odpocząć od wszystkich.Zapomnieć o Nathanie. Nie mogłam go ranić. Może i mnie kocha, ale przejdzie mu po jakimś czasie. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podoba, ale będę go raczej traktowała jak przyjaciela.Weszłam do pokoju i mnie zamurowało. Cały był w ich plakatach, na każdej ścianie był któryś z nich. Przy łóżku był niestety Nathan. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. 

- Proszę .
- Mogę wejść .? Mama
- Jasne. 
- No i jak pokój. Podoba się .? Uwielbiałaś ten zespół. Nie byliśmy za tymi naklejkami, ale nas bardzo poprosił Tom. 
- Mhh. Mogę dostać jakąś kasę . ?
- Jasne, ile potrzebujesz .? 
- Tak z 500.

Mama wyszła,a ja ubrałam się. Po chwili weszła i dała mi kasę. Założyłam buty, krzyknęłam że wychodzę i już mnie nie było. Pierw ruszyłam w stronę Castoramy (nie wiem czy tam jest ale w moim opowiadaniu będzie) tam kupiłam farby, pędzle itp. Kazałam to przywieść do domu za trzy godziny. Potem ruszyłam w stronę galerii. W końcu muszę w czymś chodzić do tej szkoły. Na początku poszłam kupić kosmetyki : tusz, kredka, cienie, puder itp. Pokupowałam tego pełno, potem ruszyłam w stronę sklepu z FullCapami. Spodobała mi się taka z ciastkiempotworkiemelmemi gąbką :). Zostało mi jeszcze trochę kasy więc kupiłam wszystkie. Po drodze postanowiłam przejść się przez park. Szłam tak sobie spokojnie, podziwiałam wszystko. Potem wróciłam do domu, zadowolona z efektu. Od progu słyszałam jakieś głosy. Jeden należał do mojej mamy, brata i taty,ale jeden był mi znajomy lecz nie mogłam go skojarzyć. Weszłam i ujrzałam chłopaka. Gdy się odwrócił zobaczyłam. To były te brązowe oczy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki, ale opuściła mnie wena.
Specjalna dedykacja dla Tina :*
Ona siedziała i gadała że chce nowy :)

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 18

.. Sophia, we własnej osobie. Patrzyła ze strachem na nich, a ci cały czas o czymś do niej gadali. Wtedy Jay ta żmija, zobaczył mnie na schodach i powiedział.

- Wiecie co może ja go zawołam. Naaaathan !!
- Nie krzycz tak nie jestem głuchy.
- Oo tak szybko zdążyłeś przyjść z pokoju. Czarna magia. Widziałaś kto do nas przyszedł .? Sophiaa. Jay
- No widzę.
- Ona chciała z tobą porozmawiać. Tom
- Chodź do mnie do pokoju.

Wstała z kanapy i podeszła do mnie. Stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. Patrzyłem się w jej brązowe oczy. Pociągnąłem ją za rękę po schodach i weszliśmy do pokoju.

                                                     Sophia 

Cały pokój był w moich i jego zdjęciach. Na podłodze koło drzwi leżał połamany obraz. Tam też byłam ja z nim. Spojrzałam się na niego ze zdziwioną miną. Gestem pokazał mi żebym usiadła na łóżku. 

- A więc o czym chciałaś porozmawiać. ?
- O nas. O tym co było między nami, i w ogóle o tym co było.
- Zacznijmy może od tego co pamiętasz.
- Jakiś park, tego łysola co był na dole, jakieś ciemno brązowe oczy chłopaka, układy taneczne i teksty piosenek. 
- A więc tak. Park to miejsce gdzie się poznaliśmy, z tym łysolem kiedyś coś cię łączyło, brązowe oczy chłopaka to nie wiem bo takich jest pełno np, Siva takie ma. Układy bo kiedyś tańczyłaś, a piosenki uwielbiasz śpiewać i słuchać muzyki. 
- Aha. No to może teraz o tym co nas łączyło. ?
- No więc ty mi się zawsze podobałaś, ale tobie wpadł w oko Max ten łysol. Potem się pokłóciliście, zerwaliście ze sobą, ty wyprowadziłaś się do LA, ja z chłopakami jeździliśmy w trasy, potem wróciłaś, powiedziałem ci co do ciebie czuje no i zostaliśmy parą. Później miałaś wypadek. 
- A coś o nim .?
- Wiesz może na razie o tym nie rozmawiajmy. 
- Ale dlaczego .?
- Nie chcę cię tym teraz martwić. Kiedy będzie właściwy moment to wszystko ci opowiem. 

Patrzyłam się na niego jak na idiotę. Myślał że jestem taka głupia, i od nikogo się nie dowiem. Max hmmm kiedyś ze sobą byliśmy może on mi coś powie. 

                                                     Nathan

Patrzyła się tak na mnie. Wtedy nachyliłem się nad nią i pocałowałem w usta. Nie wiem czemu to zrobiłem. Chyba mi tego brakowało. 

- Czemu to zrobiłeś .? Sophia
- Chciałem to zrobić już w szpitalu. Nie pamiętasz jak między nami było, co do siebie czuliśmy, ale ja się nie poddam i będę o ciebie walczył.
- Wiesz co ja bardzo bym chciała coś pamiętać, czuć do ciebie to co kiedyś ale nie mogę. Wiesz co może ja już pójdę. 

Wstała, podeszła do mnie i lekko musnęła moje usta. Potem wyszła a ja patrzyłem się w drzwi jak debil. Po chwili do pokoju z gracją wszedł Jay. Cieszył się jak głupi do sera.

- Co się tak szczerzysz .? Nathan
- Umówiłem się z tą dziewczyną od kawy. Zadzwoniłem do niej i powiedziałem że jestem od tego gbura, nawet nie musiałem mówić że w okularach i kapturze bo wiedziała że to ty. Idę z nią jutro na randkę. Dziękuje ci bardzo że mi ją załatwiłeś. 

Jay rzucił się na mnie jak małe dziecko, przewracając tym nas na kanapę. Wtedy do pokoju jak gdyby nigdy nic wparowali chłopacy. 

- Mówiłem wam że między nimi widać chemię. Tom
- Mówiłem że istnieje Jaythan. To wy mnie nigdy nie słuchacie. Max
- Jay idioto złaź ze mnie. Nathan
- Ohh kochanie nie musimy się już ukrywać oni już wiedzą. Jay
- Żebym ci zaraz randki nie odwołał. Nathan
- Grozisz mi .? Jay
- Nie ja cię tylko ostrzegam. Nathan
- No dobra chłopaki to żart. Cieszyłem się bo młody załatwił mi randkę. Jay
- Nie ciesz się tak bo jak cię zobaczy to ucieknie. Tom
- Szkoda że Kelsey nie uciekła jak ciebie zobaczyła. Nathan
- A ciebie Sophia. -Tom po chwili skapnął się co powiedział- Nathan to nie miało być w tym sensie. Ja pierdole jak ja coś palnę. Przepraszam.
- Dobra zostawcie mnie samego. Won !

Wygoniłem ich z pokoju, Tom jeszcze ze 1000 razy mnie przepraszał. Położyłem się na łóżku, chwyciłem mojego IPoda, i odpłynąłem wraz z muzyką. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i oto następny..
Te rozdziały robią się coraz bardziej przewidywalne. 
Widać że nie mam weny.. 
Pisane przy :
Dedyk dla :
Livv :* 
Hela :*
Kasia Jesionowska :*
Baby_Em :*
Natalia Gos :*
Karolina15 :*
I <3 Nathan :*
Anku :*
LenaTW :*
Dżagodaa :*
Anka :*
Only hope in your eyes :*
I anonimowy :*
12 komentarzy = rozdział 
Czytasz = Komentujesz 


piątek, 22 czerwca 2012

Kocham to ^^

Dzisiaj wchodzę na YT.. Paczę i nie mogę uwierzyć.. Nathan na lodzie.. Od razu klikam.. Możecie sobie obejrzeć  pod tym tutaj linkiem klip do Ice Age 4 :**

Rozdział 17

Byłam między snem, a jawą. Słyszałam jak ten Nathan, nuci mi jakąś piosenkę. Bardzo mi się spodobała, i skądś ją kojarzę. Po jakiejś chwili zamilkł chyba sobie poszedł. Otworzyłam oczy i ujrzałam moją mamę siedzącą przy mnie. Próbowałam zagadać o tej imprezie.

- Mamo nie musisz się o mnie martwić. Dam sobie radę. Tam będą - upewniałam ją "Przynajmniej tak mi się wydaje"
- Co z tego .? Ty masz problemy z pamięcią -matka zaczęła wpadać w panikę
- Jeśli myślisz że jakiś zboczeniec zaciągnie mnie w krzaki to się mylisz. Nie idę tam sama. 
- A z kim .? Z Nathanem .? - zapytała zaciekawiona
- Nie z Mattem. -odpowiedziałam niepewnie 
- Z tym lekarzem .? - oburzyła się kobieta
- Tak, bo tego całego Nathana nie znam, a Matt wydaje się być w porządku. 
- No nawet miły się wydaje. 
- No widzisz nie masz się o co martwić poza tym on powiedział że mam robić rzeczy, które robiłam przed wypadkiem. 
- Jeszcze się zastanowię. Może jakoś na weekend.
- A to dlaczego .? Przecież dzisiaj jest niedziela.
- No właśnie idziesz jutro do szkoły. Już kończy się wolne, zaczyna 2 semestr, a skoro masz robić to co kiedyś to do szkoły też musisz chodzić.
- No dobra, ale wiesz w moim stanie.

Zaczęłyśmy się śmiać, potem przyszła pielęgniarka z obiadem Nie chciałam jeść, ale mama mnie zmusiła. Powiedziała że jak nie będę jadła to powie to Mattowi a ten zrobi ze mną porządek. I tak więcej wyplułam niż zjadłam ale chociaż coś. Tak więc za chwilę mnie wypisują. Ciekawe jak będzie wyglądał mój pokój. Nie mogłam się już doczekać.

                                              Nathan 

Wyszedłem z jej mamą na hol. Powiedziała mi że Sophia nic ani nikogo nie pamięta. Nawet jej nie poznała. Z tej złości kopnąłem krzesło, które z hukiem się przewróciło. Podniosłem je i wszedłem z powrotem do sali. Gdy spała wyglądała jak aniołek. Zacząłem jej nucić Gold Forever. Uśmiechała się, czyli piosenkę z dzieciństwa kojarzy. Ułożyliśmy ją kiedyś razem. Nie mogłem patrzeć na nią, wiedząc że nic nie mogę zrobić. Wyszedłem ze szpitala. Założyłem swoje Ray-Bany, kaptur i poszedłem do Starbucksa. Musiałem kupić sobie dużą, mocną i porządną kawę. Przy ladzie stała młoda blondynka. Wiedziała kim jestem, uśmiechała się do mnie promiennie i flirtowała ze mną. Myślałem sobie dlaczego to nie mogło się przydarzyć jej tylko Sophii. Zapłaciłem i odszedłem. Spojrzałem pod spód kubka. Był tam zapisany jej numer telefonu, stara sztuczka. Zapisałem go sobie w telefonie, na wypadek gdybym chciał zaliczyć jakąś laskę. Doszedłem do domu rodziców. Popatrzyłem na niego, lecz ruszyłem w stronę domu chłopaków. Nei chciałem teraz współczucia ze strony ich strony. Chłopacy nie wiedzieli o zaniku pamięci, więc na razie będę miał luz. Podszedłem i zadzwoniłem do drzwi. Klucze zostawiłem u rodziców. Tutaj też miałem pokój, ale był akurat w remoncie, więc mieszkałem u rodziców. Po chwili otworzył mi Tom, wpuścił do środka i od progu zaczęli trajkotać. 

- No i jak Sophia .? Tom
- Kiedy ją wypisują .? Max
- Jak się czuje .? Siva
- Mówiła coś o wypadku .? Jay
- Nijak. Dzisiaj. Ma zanik pamięci nie pamięta nic ani nikogo. Nawet mnie nie poznała.
- Jezu tak mi przykro. Tom
- Stary na pewno sobie przypomni. Jak można zapomnieć o tak upierdliwym, gadatliwym i nadpobudliwym nastolatku jak ty. Max
- Dzięki. No wiesz ja mam bujną grzywę, a ty już łysiejesz. Nathan
- A mieliśmy dla ciebie niespodziankę. Tyle że taka nie odpowiednia do chwili. Jay
- Ja mam dla ciebie niespodziankę. Znalazłem ci dziewczynę, mam jej numer telefonu. Jak coś to powiedz że jesteś od tego gbura w Ray-Banach i kapturze. A ta moja niespodzianka. ?
- Twój pokój jest gotowy. 

Ruszyłem schodami do góry, otworzyłem drzwi i doznałem szoku. Cały pokój był w naszych zdjęciach, oraz moich z Sophią. Nad dwuosobowym łóżkiem wisiał obraz. Powiększone zdjęcie sprzed wypadku, zrobione w ogrodzie. Moje i jej jak ja daje Sophii buziaka w policzek a ona robi rozmarzony uśmiech. Podszedłem do niego, ściągnąłem go i rzuciłem nim przez całą długość pokoju. Uderzył o drzwi i złamał się w pół. Jedna połówka to byłem ja, druga ona. Teraz przedstawiał właściwą sytuację. Z dołu usłyszałem pisk szczęścia chłopaków. Muszę o nią walczyć, walczyć o to co było kiedyś. Z tym postanowieniem zszedłem na dół. To co tam zobaczyłem wbiło mnie w osłupienie. Stał/a tam.... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie kolejny nudny  . 
Przepraszam nie będę wyrażała co sądzę o tym badziewiu.  blogu..
Bo dostanę łomot od dziewczyn.. 
Dedyk dla : 
LenaTW :*
Anonimowy :*
Natalia Gos :*
Dżagodaa :*
Hela :*
I <3 Nathan :*
Anku :*
Karolina15 :*
Dasha :*
Kasia Jesionowska :*
Anka :* 
Zapraszam serdecznie na bloga, którego zostałam współwłaścicielem. :)


wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 16

Nie mogłem w to uwierzyć. Tak bałem się że ją stracę, i co mi to dało. Nawet nie wie kim jestem. Patrzyłem się na nią ze łzami w oczach.

- Sophia nie pamiętasz mnie to ja Nathan. Znamy się od 10 lat.
- Nie znam cię głuchy jesteś. Mamo weź go ode mnie.
- Nathan mogę cię na chwilę prosić. ? Pani Pierce

Chciałem ją pocałować, ale się odsunęła. Wyszedłem z jej mamą na korytarz przed salę.

                                                Sophia

Otworzyłam lekko oczy. Poraziło mnie jakieś światło, bardzo bolała mnie głowa. Koło mojego łóżka siedziała jakaś pani. Nie była do mnie podobna czyli rodziną nie jesteśmy. Gdy zobaczyła że się obudziłam, uśmiechnęła się i zaczęła płakać. 

- Witaj kochanie. Nawet nie wiesz jak się o ciebie bałam. Zaraz wracam tylko pójdę po lekarza. 

Wyszła gdzieś, a za chwilę na salę wszedł lekarz. Był młody, przystojny, miał może z 24 lata. Zaśmiałam się w duchu, że nawet w szpitalu podrywam facetów. To była jedna z rzeczy które pamiętam, znam jeszcze jakieś układy taneczne, pewnie jestem tancerką, i chłopaka o zarąbistych brązowych oczach. Niestety nie pamiętam jego twarzy. Doktorek miał na sobie czarne rurki, niebieskie Conversy i koszulkę z napisem "Im Ninja". Oczy miał koloru zielonego. Z tej koszulki zaczęłam się chichrać jak nienormalna. 

- ... słuchasz mnie ?
- Nie przepraszam jestem jeszcze rozkojarzona . Sophia
- To normalne, twoja mama powiedziała mi że masz zaniki pamięci. To też jest normalne od uderzenia z dużą siłą w głowę. 
- A jeżeli mogę wiedzieć Panie ... ?
Matt Goldhope. Ale mów mi Matt. 
- Moje imię już znasz. Tak więc jak długo może to potrwać .?
- Musisz robić to co robiłaś przed wypadkiem. I pomału pamięć będzie wracała.
- Czyli jak gdyby nic się nie stało .?
- Tak.
- Mamo -krzyknęłam do tej kobiety- Wychodzę wieczorem na imprezę. 
- Co nie ma takiej opcji.
- No i jej też będziesz musiał wytłumaczyć. 
- Okej a jak masz ochotę wybrać się na tą imprezę z kimś to tutaj masz moją wizytówkę. 
- Dziękuje jak coś to napiszę. 
- Widzisz nie jest już z tobą tak źle, skoro nawet w szpitalu masz powodzenie. Mama

Uśmiechnęłam się, a wtedy do sali wpadł jak burza jakiś chłopak. Na oko 19 lat, grzywka na bok, fullcap, zielono-niebieskie oczy które hipnotyzowały. Przytulił się do mnie i zaczął gadać. Słuchałam go, ale zastanawiałam się kto to w ogóle jest. Zapytałam się mamy, gdy to usłyszał w jego oczach zobaczyłam łzy. Potem wyszedł gdzieś z Monicą, a ja zasnęłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nic nie wznoszący rozdział. 
Ale były komentarze tak i jest nudny jak flaki z olejem.. 
Dedyk dla wszystkich..
11 komentarzy = rozdział 
Czytasz = Komentujesz 

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 15

W karetce coś jej wstrzykiwali, podłączali. Po chwili na jakimś aparacie pojawiła się kreska.. Zaczęli robić jej sztuczne oddychanie, masaż serca. Już myślałem że ją straciłem, na zawsze gdy jej serce zaczęło bić. Będę tych ludzi kochał do końca życia. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Lekarze wybiegli przed szpital, aby zabrać ją do środka. Biegiem zaprowadzili ją na sale operacyjną, a mi pozostało tylko czekać na jakieś dobre wiadomości. Siedziałem tam całą wieczność, lecz wyszło na to że tylko 30 minut. Wtedy do szpitala wbiegli rodzice Sophii, moi, za nimi chłopaki z dziewczynami i na końcu Harry z Liamem. Podejrzewam iż Niall i Louis zostali z tym dupkiem . Jak go tylko dorwę to mu nogi z dupy powyrywam. Podeszła do mnie Pani Monika.

- Boże Nathan co się stało .?
- Przeprasza... jak coś jej się stanie to nie wybaczę sobie tego.. to moja wina.. ja .. to wszystko przeze mnie...

Gadałem bez składu i ładu. Na szczęście Jessica mnie wyręczyła i opowiedziała jeszcze raz to wszystko. Nie mogłem w to uwierzyć. Dopiero się związaliśmy, a już miałbym ją stracić. Nie zniósłbym tego. Siedzieliśmy tak w ciszy, tylko co jakiś czas było słychać czyjś szloch. Minęły już 4 godziny istnej tortury. W tej chwili z sali operacyjnej wyszła pielęgniarka.

- Państwo Pierce .?
- To my.
- Państwa córka, przeszła właśnie operacje. Doznała wiele obrażeń głowy. W ciągu najbliższej doby powinna się obudzić.
- Dziękujemy. No dobra to w takim razie idźcie ja zostanę tutaj z Sophią. Pani Pierce
- Nie ma takiej opcji zostaje przy niej. Nathan
- Ale jutro gracie koncert. Pani Pierce
- Trudno. Chłopaki zagrają beze mnie. Nathan
- Młody my też nie będziemy. Przecież ona jest dla nas tak samo ważna jak dla ciebie. Max

Chłopaki z dziewczynami i Panem Pierce poszli a ja z Pania Moniką zostałem. Ja miałem spać przy niej, a Pani Monika w świetlicy. Wszedłem do sali w której leżała Sophia. Mogła wejść tylko jedna osoba. Dogadaliśmy się więc to byłem ja. Była podłączona do kilku maszyn, miała rurkę w buzi. Ale najważniejsze że żyła. Podszedłem do niej chciałem ją pocałować. Lecz bałem się że coś kliknę i się rozłączy. Usiadłem na kanapę, patrzyłem się na nią i pisałem post na twittera. Dzisiaj nie wystarczyło mi 140 znaków, aby opisać to co czuje. To było o wiele za mało. Wystukałem coś i położyłem się patrząc cały czas na nią. Po jakieś chwili zasnąłem. Rano poczułem jak ktoś mnie trąca. Otworzyłem oczy i ujrzałem mamę Sophii.

- Nathan idź do domu, doprowadź się do porządku jak co to ci zadzwonię.
- Ale proszę pani..
- Żadne ale.. Idziesz szybko i mniej w razie czego telefon przy tyłku zadzwonię jak coś się będzie działo.

Wyszedłem ze szpitala i ruszyłem spacerkiem w stronę domu. Fanki prosiły mnie o autografy, zdjęcia chyba nie są takie kumate, gdyż nie widziały że jestem nieobecny. Byłem w połowie drogi kiedy zadzwonił mój telefon. Okazało się że to SMS. Odczytałem go.

- Nathan obudziła się wracaj.

Rzuciłem się szybko w bieg, tak jak zawsze narzekałem na to że mam astmę i nie mogę biegać tak teraz nadawałem się na maraton. Już po 10 minutach byłem na miejscu. Wbiegłem do sali w której leżała Sophia. Podszedłem, patrzyła się na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Chwyciłem ją za rękę i powiedziałem.

- Kochanie nawet nie wiesz jak ja się o ciebie bałem. Mogłem iść wtedy z tobą. Ta noc była dla mnie istnym koszmarem, Teraz już cię nie zostawię.

Sophia patrzyła się na mnie z niezrozumieniem na twarzy, po czym odwróciła twarz w stronę Pani Moniki i powiedziała.

- Mamo kim jest ten chłopak .? Kto to jest .?

Wtedy oczy zaszły mi łzami..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nagiełam zasady...
Miało być 12 komentarzy było 10 ale Sierra nie dawała mi spokoju.!!
Tak więc dziękuje za te 10 komentarzy..
Specjalny dedyk dla :
Sierra :* 
Baby_Em :* Która ma dzisiaj urodzinki <3
10 komentarzy = rozdział
Czytasz = Komentujesz

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 14

Szłam sobie spokojnie ulicą. Było dziwnie mało ludzi. Jakoś się tym nie przejęłam. Po chwili z jakiegoś domu wyszedł podejrzany typek. Przyspieszyłam trochę kroku i po chwili zniknął mi z pola widzenia. Odetchnęłam z ulgą i skręciłam w uliczkę prowadzącą do mnie, do domu. Wtedy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, a na szyi czyjś przyśpieszony oddech.

- Witaj maleńka. Co robisz sama w nocy .?
- Idę jakbyś nie widział. I Zayn debilu odsuń się bo jesteś najebany.
- Sophia .? Kochanie jak miło cię widzieć. Pobawimy się w kotka i myszkę. ?

Odwróciłam się i spojrzałam mu się prosto w oczy. Miał wieeelkie źrenice. Czyli coś brał i nie za bardzo wie co robi.

- Co brałeś .?
- Nic ale chciałbym ciebie.
- Jesteś obleśny. Chodź zaprowadzę cię do domu. Położysz się a rano już wszystko będzie dobrze.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim .?
- Że spędzimy razem upojną i namiętną noc.
- No chyba nie.
- Tak, ty nawet sobie nie wyobrażasz jak ja ciebie pragnę.
- Ale to jest niemożliwe .
- Dlaczego .?
- Bo ja jestem zajęta.
- Jak nie masz czasu to możemy się spotkać kiedy indziej.
- Nie oto chodzi. Ja już z kimś jestem.
- Z kim .? Z tym pedałem  Nathanem .?
- Tak z nim. Z tego co słyszałam to jesteście dobrymi przyjaciółmi.
- Co .?

Zayn wpadł w szał i rzucił się na mnie. Przyparł mnie do ściany i zaczął mną trząść.

- Zayn ...

Nie dokończyłam bo uderzył mnie mocno w twarz. Upadłam na ziemię, ale mulat pociągnął mnie w górę. Poczułam ból i jęknęłam.

- Oj bolało przepraszam.

Pocałował mnie w usta, przynajmniej próbował. Odchyliłam się ale uderzyłam głową o mur. Przyłożyłam dłoń do głowy i poczułam coś lepkiego. Zayn zaczął mi rozdzierać ubrania, i nagle ktoś go pociągnął. Wtedy nastała ciemność.

                                            Nathan

Sophia powiedziała mi że wychodzi, krzyknąłem do chłopaków że wychodzimy ale gdy już się odwróciłem jej nie było. Poszukałem w klubie, ale nigdzie jej nie widziałem. Wyszedłem na dwór i podszedłem do ochroniarza, porozmawiałem, ale ten nic nie wiedział. Ruszyłem w stronę naszego domu, ale w połowie drogi  doszedłem do wniosku, że już tak szybko by nie doszła. Dzwoniłem do niej na komórkę, ale nikt nie odbierał. Potem poszedłem do jej domu. W połowie drogi przypomniało mi się że w młodości chodziliśmy przez skróty które pokrywały rozległe krzaki. Skręciłem w dróżkę i zobaczyłem jak jakiś chłopak bije po twarzy dziewczynę. Podszedłem bliżej i zobaczyłem że to Zayn i Sophia. On właśnie próbował ściągnąć z niej bluzkę, a ona się wyrywała. Chwyciłem go za kłaki i pociągnąłem w górę. Rzucał się, parę razy oberwałem ale on też. Po chwili obezwładniłem go i zadzwoniłem do Maxa. Chciałem podejść i zobaczy co z moją dziewczyną, ale jak bym go puścił to by uciekł. Odebrał za drugim razem.

- Cześć stary stało się coś .?
- Szybko chodźcie. Pamiętasz te skróty do Sophii .? To zabieraj chłopaków i szybko chodźcie. 

Rozłączyłem się a już po chwili chłopacy pojawili się na miejscu. Spojrzeli się na Sophie i Zayna i od razu się na niego rzucili. Ja podbiegłem do Sophii, okryłem ją moją bluzą, ponieważ miała podarte rzeczy. Próbowałem ją obudzić, ale straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce, chłopacy wzięli Zayna i zadzwoniliśmy po karetkę. Czułem jak z jej głowy leci krew. Modliłem się w duchu żeby jej nic się nie stało, a karetka szybciej przyjechała. Max, Jay i Tom zabrali Zayna do chłopaków 1D. Dziewczyny i Siva zostali z nami. Za chwilę zza zakrętu wyłoniła się karetka. Zatrzymali się koło nas i wyskoczyło z niej dwóch mężczyzn. Zabrali Sophie i położyli na jakimś łóżku.

- Czy mogę jechać z wami.? Nathan
- A kim Pan jest .?
- Jej chłopakiem.
- No dobrze, ale nikt więcej.

Podszedłem do Jessicy, która stała i płakała. Zresztą nie tylko ona, Kelsey, Nareesha i Michelle też. Przytuliłem ją i powiedziałem.

- Kochanie nie płacz pójdziesz z dziewczynami do rodziców powiesz co się stało. Pomijając kto to zrobił, wymyśl że napadło ją kilku chłopaków niech zadzwonią do jej rodziców, ja będę przy niej w szpitalu.

Uścisnąłem ją, wszedłem do karetki i odjechaliśmy....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było 13 komentarzy więc macie tutaj nic nie wnoszący rozdział. Od którego wieje nudzizną.
Dedyk dla :
Pauliny :*
Anku ;D :*
Hela :*
LenaTW :*
Oliwia.<3 :*
Only Hope In Your Eyes :*
Princeska :*
A magic in me :*
Oraz 4 anonimowym :*
Mam nadzieje że będzie podobało wam się to badziewie. I chociaż was coś ucieszy, bo mnie jak na razie nic nie potrafi.
12 komentarzy = rozdział
Czytasz = Komentujesz

środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 13

- łysy co twoja ręka robi na ramieniu Sophii .? Jay
- leży.
- Jak ja wiem to nie powinna tam leżeć. Jay
- Czemu .? Przecież to nie zbrodnia. Max
- Ogarnicie się .Przecież nic się nie stało. Położył rękę i to wszystko. Sophia
- No, nie powiedziałbym że wszystko bo przecież byliście skłóceni. Jay
- My skłóceni .? Max
- No nie mów że nie. Jay
- Jakoś sobie nie przypominam. Max
- No bo masz sklerozę. Jay
- To ja chyba też. Sophia
- Pewnie tak - Jay - Lepiej chodźcie, bo jeszcze nie wiadomo, co sobie pomyślą.
- Sugerujesz coś .? Sophia
- Trójkącik - Max zrobił tak śmiesznie brwiami
- Chciałbyś...
- Oj tam, oj tam . Max

Po chwili całą trójką ruszyliśmy w stronę ogródka. Nathan patrzył na mnie podejrzliwie, przyglądając co jakiś czas się Maxowi.

- Na co się tak patrzysz.? Sophia
- Po to mam oczy. Nathan
- Niech ci żaba wyskoczy.
- Co ci jest .?
- Nic.
- Jak nic, skoro dziwnie się zachowujesz.
-  No chyba ty.
- No chyba nie.
- Tak
- Żal
- Z ciebie.
-Przestańcie . Max
- To się do niej nie zbliżaj. Nath
- Ogarnij dupę to tylko koleżanka. Max
- Ale wcześniej nie tylko. Nath

Nie wytrzymałam tego i poszłam w stronę wyjścia. Gdy byłam już przy bramce, Nath mnie zatrzymał i spytał.:

- Czemu idziesz .?
- Bo mam cię dosyć. Jak ty się zachowujesz.? O co ci chodzi do cholery.? !
- Nie chcę cię stracić przez tego dupka. - Nath - Jesteś dla mnie bardzo ważna, a wiem że on tak łatwo o tobie nie zapomniał.
- Ale to nie oznacza że masz się tak zachowywać. Czuję jakbyś mi  nie ufał. Byłam wrogo nastawiona do Maxa, ale po długiej rozmowie pogodziliśmy się.
- Przepraszam,. To co .? Już będzie wszystko okej. ? Naprawdę zależy mi na tobie,.
- Nie ! Max mówił że tak będzie. Ty się tylko mną bawisz. Patrzysz jak długo wytrzymam.
- Znowu Max .?! On wszystko między nami psuje !! Czemu mu tak ufasz .? Dalej go kochasz.?
- Nie.. Chyba.. Nie mam pojęcia. Nie mogę tego określić. Czuję coś do ciebie, ale do niego również.
- To po co ze mną jesteś.?! Bawisz się mną. ?! Sprawdzasz czy dasz sobie bez niego radę .?
- Co .?! Nie.! Ja cię kocham, ale go chyba też. Moje serce jest rozdarte na pół. Nie wiem którego z was wybrać. Ale serce ciągnie mnie do jednego z was.
- Do Maxa .?! Twojego ukochanego .?!
- Nie do ciebie głuptasie.

Podeszłam do niego bliżej i go pocałowałam. Nathan uśmiechnął się, mocno przyciągnął do siebie i zaczął całować. Gdy już przestaliśmy, ktoś krzyknął. :Kiełbaski i steki gotowe .! Uśmiechnął się do mnie szyderczo, złapał za nadgarstek i pociągnął w stronę ogrodu. Max spojrzał się na Nathana i spytał. :

- Czemu on się tak cieszy, tak jak małpa na widok banana . ?
- Wiesz był tam sam na sam z Sophią. Nie wiemy przecież co oni tam robili. Jay
- Ej Sophia jesteś w tym taka dobra .? Tom
- Najwyraźniej, a co chcesz się przekonać. ? Sophia
- Nathan zabieram twoją dziewczynę na całą noc. Tom
- Ciekawe co by na to powiedziała Kelsey .? Siva
- Na pewno by się ucieszyła . Nathan
- O wszystkim nie musi wiedzieć . Tom

Nagle za nim pojawiła się nie wiadomo skąd Kelsey.

- A niby czego nie muszę wiedzieć .?
- Tego czego nie musisz . Tom
- Tomie Parkerze że co .?!
- Nic kochanie.
- Musimy chyba poważnie porozmawiać.
- Nie bo...
- Niebo to ty zostaw lotnikom. Zapraszam Pana najmniej winnego na rozmowę.

Tom wyszedł wraz z Kelsey, a my usiedliśmy i zjedliśmy smakołyki z grilla. Później chłopacy zaproponowali wyjście na miasto. Wszyscy się zgodziliśmy i gdy Kelsey z Tomem wrócili, wyruszyliśmy w drogę. Najpierw poszliśmy do klubu. Szliśmy ulicą a tu z jakiejś uliczki wypadło stado fanek. Chłopacy podeszli do nich, rozdawali autografy robili zdjęcia.Po jakiejś godzinie skończyli i mogliśmy spokojnie ruszyć w dalszą drogę.Już z daleka było słychać muzykę i widać było tłumy ludzi czekających na wejście. Chłopacy podeszli do ochroniarza, który jak ich zobaczył zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Po chwili podszedł drugi i zaczął go uspokajać. Potem wpuścił nas do środka. I zaczęliśmy się bawić. Wyszliśmy na parkiet tańczyć.Po jakimś czasie dołączyła do nas Michelle i Nareesha. Widziałam jak Mich patrzyła na mnie ze złością. Ahaaa czyli wie o wszystkim. Nie odstępowała Maxa na krok. Czyli czuje we mnie zagrożenie. Widziałam że Maxa to już pomału wkurwiało. po jakimś czasie zachciało mi się pić więc podeszłam do baru. Zamówiłam wodę i podeszła do mnie Michelle.

- Witaj chyba się nie znamy. Jestem narzeczoną (tu dała akcje na to słowo) Maxa.
- Sophia dziewczyna (też zaakcentowałam) Nathana.
- Ooo w końcu się ustatkował. Ale wiesz więcej niż tydzień nie wytrzymał z żadną dziewczyną.
- Oo mówi się trudno, nie ten będzie następny.
- A nie wiem czy Maxiu ci mówił .? Mówimy sobie wszystko i to o czym właśnie myślałaś też mi powiedział. - Naprawdę. ? Moje gratulacje za taką szczerość.

Odeszłam i podeszłam do Nathana. Powiedzialam :

- Nathan wychodzę źle się czuje.
- To ja pójdę z tobą.
- Nie nie psuj sobie zabawy. Ja spokojnie dojdę.

Nie słuchałam co on tam do mnie jeszcze mówił. Wyszłam i skierowałam się do domu. Gdybym wiedziała co się wtedy stanie może poprosiłabym Nathana żeby ze mną poszedł.....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie następny nuuudny rozdział.
W połowie napisałam go ja, a w połowie moja koleżanka, gdyż ja miałam lekką tamę w sobie i nic ze mnie dzisiaj nie wychodziło.
Dziękuje za te 10 komentarzy pod wcześniejszym rozdziałem..
11 komentarzy = rozdział.
Czytasz = Komentujesz

wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 12

... Max'a który właśnie wszedł do domu. Za nim wyłoniła się reszta bandy. Gdy mnie zobaczyli lekko się zdziwili.

- Sophia to ty .? Jay
- Co ty tutaj robisz .? Siva

Tom jak nie on, nic nie powiedział tylko rzucił się na mnie i zaczął przytulać za chwile reszta wzięła z niego przykład i zrobiła to samo. Max stał dalej przy drzwiach i patrzył na to wszystko.

- Dobra a więc od początku odpowiem na wasze pytania. Jay tak to ja, Siva wróciłam do domu.
- Na jak długo jesteś .? Tom
- Nie wiem. Na pewno w najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram.

Po zbiorowym przytulasie, chłopacy dziwnie spojrzeli się na mnie, i na Maxa.

- A ty Maxiu co .? Dwa lata się nie widzieliście i nawet się z koleżanką  nie przywitasz .?
- My już się widzieliśmy wcześniej.
- Co .? Kiedy.?
- Na imprezie u One Direction.
- I nic nam nie powiedziałeś .?!
- Nathan już wcześniej się z nią widział, on też mógł wam powiedzieć.
- Dobra spokój. Równie dobrze  to ja mogłam do was przyjść.

Wtedy Nathan wszedł do holu, a z kuchni wyszła Jessica. Grzywacz spojrzał się na chłopaków z miną WTF.

- ee siema. Co wy tu robicie .? Nathan
- Jessica nas zaprosiła. Nie mówiła, że macie gościa. Max
- Tak jakoś się złożyło. Dobra co to za gadanie na ogródek. Jess

My zaniosłyśmy te rzeczy na grilla, a chłopaki jak to oni zajęli się zaopatrzeniem. Państwo Sykes byli w tych sprawach spoko, ale z umiarem. Chociaż ja, Nathan i młoda nie powinnyśmy pić, bo nie mamy ukończonych 21 lat, ale tego można było "nie zauważyć". Położyłam na stół sałatkę i Nath zaczął mnie przyciągać do siebie.

- Nathan co chcesz ,?
- Buziaczka.
- Chcesz zrobić na złość Maxowi, a to nie jest fajne. A poza tym są tutaj twoi rodzice.
- Nie moge dać mojej dziewczynie buzi .?
- W policzek.

Nathan objął mnie od tylu w pasie i dał buziaka w policzek. Widziałam że kątem oka spoglądał na  Maxa. W tym momencie łysol odwrócił się na pięcie i wybiegł z ogródka. Wszyscy stali jak wbici w ziemie.

- A temu co .? Siva
- Pójdę zobaczyć co go ugryzło.

Ruszyłam w stronę, gdzie poszedł ten idiota. Po chwili zobaczyłam jak siedzi na jakimś murku i myśli. Podeszłam do niego i powiedziałam.

- Tak jestem z Nathanem. A tobie jak układa się z Michellle .?
- Długo ze sobą nie wytrzymacie. Nathan nie lubi długich związków, ty dwa razy. A z Mich układa mi się zajebiście, wręcz idealnie.
- Z tego co widzę to nie bardzo. Co jest .?
- A jak myślisz .? Ciągle się kłócimy, zrywamy ze sobą, mam już tego pomału dosyć. Co wrócę do domu, chce się do niej przytulić to ma jakieś waty. A najczęściej o to że za późno wracam, czasami wypity.
- Musisz jej wytłumaczyć że taka praca.
- To jest taki uparty człowiek że z nią sobie nie pogadasz.
- Jakoś wam się ułoży.
- To jest niemożliwe.
- Niemożliwe to jest zapłacić kartą w biedronce - Max spojrzał się na mnie i wybuchnął śmiechem - Nie słyszałeś nigdy o Wandzi. ?
- Nie.
- Boże, jaki ty jesteś zacofany. Potem ci puszczę.
- Jezu po tym co ci zrobiłem ty jeszcze potrafisz przyjść i mnie pocieszyć.
- Najwyraźniej nie jestem taką zimną suką.

Posiedzieliśmy sobie, pogadaliśmy. Opowiadałam Maxowi co się u mnie działo przez te 2 lata, on też się pozwierzał.

- To co zgoda .? Max
- No nie wiem... A jak znów będziesz coś do mnie miał .?
- Postaram się.
- No to zgoda.

Przytuliliśmy się i zza domu wyszedł zdezorientowany Jay.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jezu dziewczyny ja nie mam żadnego talentu. Pisze takie duperele i tak nudno. Nie wmawiajcie mi że go mam bo to coś posiadacie wy.. To wy piszecie tak tajemniczo i z zainteresowaniem .
10 komów = rozdział
A uwierzcie w następnym będzie się działo. :)

niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 11

Nathan leżał na łóżku i był nieźle zdziwiony. Uśmiechnęłam się do niego. Podszedł do mnie. Wlepiał we mnie te swoje seksi paczydełka. Spojrzałam się na niego czule i wyszeptałam : Kocham cię, i pocałowałam. Przez chwile był zdziwiony ale szybko mu minęło i to on przejął grę. Podniósł mnie i położył na łóżku. Całowaliśmy się dłuższą chwilę, ściągnęłam mu koszulkę, on mi też i zaczął mnie całować po brzuchu. W tym momencie do pokoju wparowała, jak ci z prowidenta uśmiechnięta Jessica.

- O kurwa . Przepraszam, miałam was zawołać na dół.
- Ja pierdole młoda nie umiesz pukać.
- Nie wiedziałam że aż tak go pocieszasz.
- Wynocha i to migusiem - Nath

Wygonił ją, słyszałam jak idzie po schodach i się śmieje.No to jazda.

- Na czym my to skończyliśmy .? - Nathan szedł do mnie i robił seksownie brwiami
- Na tym że mieliśmy iść na dół - Spohia
- 5 minut ich nie zbawi.
- Oj tylko 5 minut potrzebujesz. ?
- Foch

Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Gdy weszliśmy do salonu uśmiechnięci Jess zaczęła chichotac. Pani Sykes dziwnie się na nią spojrzała.

- Oj widzę że to był dobry pomysł, abyś zrobiła mu niespodziankę.- Mama
- Oj very batrdzo. - Jess
- Może zostaniesz u nas na grillu,? Miło by było .- tata
- Oj nie nie będę przeszkadzała. Wpadłam się tylko przywitać.
- Zostań na prawdę. - Nathan
- No Sophia zostań .- Jess
- No dobrze.
- Okej to faceci grilla rozpalać a my do kuchni,..

Skierowałyśmy się w stronę kuchni, na przodzie szła Pani Sykes, ja i Jess. Po chwili usłyszałam że Jess coś do mnie szepce.

- Następnym razem zamykajcie drzwi .
- Następnym razem pukaj . - Zaczęłyśmy się śmiać
- A co wam dzisiaj dziewczynki tak wesoło .? - mama
- A tak jakoś ... - Jess

Przygotowywałyśmy kiełbaski, mięso i sałatkę. Po jakiś 30 minutach można było już nosić. Jako że byłam najmłodsza (Jess była tylko o miesiąc starsza) wypadło na mnie. Wychodziłam z kuchni gdy nagle...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedyk dla :
Kasandry :* mojej kuzynki która mi ciągle pisała że mam pisać.
LenaTW :* chciałaś żeby był jakiś seks no to masz prawie do niego doszło :D
TWFanmily :*
i dla wszystkich czytelników :*
taki krótki. Postaram się następny napisać dłuższy :)