Po kilkunastu minutach doszliśmy na miejsce. Klinika nie była zbyt duża, oczywiście prywatna rodzice nie puściliby mnie do innej. Najważniejsze jest dobro moje i dziecka. Tak mówią. Weszliśmy do środka, przy recepcji siedziała jakaś młoda siksa. Gdy nas zobaczyła... Pożerała chłopaków wzrokiem. Ci nic sobie z tego nie robili.
- dzień dobry, my do doktora Jokinsa.
- tak proszę za mną. A który z panów jest tym szczęśliwcem?
- ja.
- ja.
- a rozumiem trudna sytuacja.
- taa bardzo.
Widziałam ten głupi uśmiech na jej twarzy. Podprowadziła nas na miejsce i kazała wejść do środka. Chłopacy mieli wejść ze mną ale kazałam im zostać. Max wykonał moje polecenie, lecz Nathan jak to on musiał mi się sprzeciwić. Weszliśmy razem, doktor siedział na fotelu. Gdy nas zobaczył wstał, podał rękę i pokazał żebyśmy usiedli.
- dzień dobry. W czym mogę ci pomoc?
- dzień dobry, od kilkunastu dni źle się czuje. Zrobiłam test no i wyszedł pozytywny.
- rozumiem ze mam potwierdzić ta wspaniałą wiadomość. ?
- jeszcze się zobaczy czy wspaniałą.
- oo dlaczego?
- nie wiem którego z nich jest to dziecko. Czy mojego chłopaka, czy mojego ex-chłopaka najlepszego przyjaciela Nathana.
- to nie dobrze. Opowiedz mi o tym Nathanie.
Nathan zaczął opowiadać, ja położyłam się na łóżku. Nath powiedział mu ze szybciej byłam związana z tamtym a my robiliśmy to połtora tygodnia później. Wtedy doktor powiedział mi ze musi zrobić USG dopochwowe. Po skończonym badaniu, na monitorze pojawiła się mała fasolka. O Shit jednak to prawda, a teraz najgorszy moment ktory z nich jest ojcem.
- kiedy miała pani ostatnia miesiączkę?
- no ponad miesiąc temu.
- mam dla państwa dobra i złą wiadomość. Dobra jest taka iż jest pani w ciąży, zła ze to nie pan jest ojcem.
- co? Czyli to dziecko Max'a?
- na to wygląda.
- zajebiście, teraz już będziesz mogła się z nim związać ja odsunę się w cień.
- ale Nathan..
- rozumiem, na razie.
Gdy Nathan wstał i wyszedł zrozumiałam jaki błąd popełniłam. Straciłam najważniejsza osobę w całym moim życiu, i to przez jedna chwile, która prysła od tak sobie. Czułam ze moje życie się zawaliło i dobiegło końca.
Max
- gratulacje, teraz zostaniecie szczęśliwą rodzinka.
- Nathan o co ci chodzi?
- to jest twoje dziecko słyszysz? Twoje!
- Jezu na prawdę. Ale mniejsza o to. Ona cie kocha, powinieneś wrócić do niej i po prostu potraktować je jak swoje. Sophia powiedziała mi ze to była chwila zapomnienia ona tak na prawdę nie kochała mnie.
- mam to w dupie. Ono jest twoje.
Wtedy wybiegł z kliniki.Ja wstałem i zapukałem do drzwi. Otworzyłem w środku była Sophia z lekarzem. Ona siedziała i płakała a on próbował ja pocieszyć. Gdy mnie zobaczyła wstała i uderzyła mnie w twarz, potem zaczęła uderzać pięściami o moja klatkę piersiowa. Złapałem ja za nadgarastki i przytuliłem do siebie.
- zobaczysz będzie dobrze, jutro nawet dzisiaj wróci na kolanach i będzie cie przepraszał.
- co ty bredzisz! On mnie nienawidzi. Noszę twoje dziecko! Nie jego! Wiesz jakie to jest upokorzenie! Może lepiej żebym poroniła!
- żebyś nie powiedziała tego w złą godzinę! A z reszta rób jak chcesz. Chociaż jest to moje dziecko ja nie będę się wtrącał.
- i dobrze nigdy cie nie kochałam. Byłeś dla mnie tylko zabawka! Chciałam zapomnieć o Nathanie!
- okej rozumiem. Już wiem po co ci byłem. Szkoda tylko tego dziecka.
Po tej ostrej wymianie zdań wyszedłem zostawiając ta typiare sama..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie tam pisane na szybko..
Dedykuje go najbardziej upierdliwej osobie jaka może być.. Magical :* Całą Szwecję truła mi dupe, i pisała ciągle że mam pisać.:D Ale gdyby nie ona nie było by tego rozdziału tutaj. <3
Następny pewnie tak za tydzień.. Musze zaliczyć 4 sprawdziany, 3 kartkówki i przepisać zeszyty .. :/
To będzie trudne.. :D
no więc..
17 komentarzy = następny xdd